Paris do Londynu wyruszyła, twierdząc, że Ameryka już jej się znudziła. Powodem wyprawy za ocean jest kręcenie w deszczowej stolicy reality show z udziałem dziedziczki.
„My New BFF” ma wyłonić jej nową najlepszą przyjaciółkę „od serduszka” i „do końca życia” - w skrócie, następczynię Nicole, Britt i Kim w jednej osobie. Po godzinach, Hiltonówna chętnie spędza czas na zakupach oraz, rzecz jasna, „bywa”.
Kilka wpadek, które zaliczyła na początku (podejrzewano ją, np. o to, że, tańcząc na stole w jednym z pubów, popuściła…), teraz próbuje zatuszować nienagannym prowadzeniem się.
Przede wszystkim, spadkobierczyni pokochała czerwień. Jako blondynce o jasnej karnacji bardzo jej w tym kolorze do twarzy. A jeśli nie krwistoczerwona kreacja, to kwintesencja klasy i stylu - mała czarna. Jakby tego było mało, Paris zaczęła się czesać w stylu Rity Hayworth - perfekcyjnie ułożone fale, czerwone usta plus spore kolczyki z diamentami. Swoją sympatię do Wielkiej Brytanii manifestuje, nosząc malutką torebeczkę wyszywaną kryształkami na wzór angielskiej flagi. Jeśli kratka, to też w najlepszym wydaniu - podkreślająca kobiece kształty sukienka - tuba, z szerokim pasem w talii, celny strzał na wieczorne wyjście.
Najlepszym dowodem na to, że panna Paris zakotwiczyła na Wyspach na dłużej, jest zakup kosztownej kamienicy w centrum Londynu. Hiltonówna zapłaciła 850 tysięcy funtów za… dawny dom publiczny. Ponoć przeszłość budynku uznała za jego największy atut.
Niewykluczone, ze Paryż zagięła parol na biednego Harry'ego. Podobno, gdy zobaczyła go w jednym z ekskluzywnych londyńskich klubów, dosłownie oszalała! Zaczęła wić się i łasić jak kotka, ale… bezskutecznie - Harry nie był zainteresowany jej wdziękami.
Podejrzewamy jednak, że Paris nie odpuści. Pierwszy krok w kierunku pałacu Buckingham ma już za sobą. Królowa Matka może przeboleć „That’s hot” oraz opadające oczko, ale w żadnym wypadku nie zaakceptowałaby prześwitujących sukienek odsłaniających pupę!