Już dawno nie było takiej edycji „Ślubu od pierwszego wejrzenia”, w której widzowie niemal od samego początku wiedzieli, że dana para nie przetrwa. W przypadku Agaty i Piotra z sezonu 10, finał historii był przesądzony. Nie zapałali do siebie sympatią od początku, a każdy kolejny dzień spędzony razem obfitował w kłótnie i awantury. Jedna z nich zakończyła się wyzwiskami: Ogromny wybuch złości w „Ślubie od pierwszego wejrzenia”! Agacie puściły nerwy, a jej mąż…
Podczas finałowego spotkania z ekspertkami pojawiła się wyłącznie Agata. To ona ogłosiła decyzję o rozwodzie, przy okazji deklarując, że planuje pójść na terapię. Dodała również z ulgą, że chce urządzić imprezę rozwodową, na której spali swoją suknię ślubną.
W rozmowie z tvn.pl nawiązała przy okazji do tego, że podczas ceremonii cywilnej mąż przejął jej nazwisko: - Mam tylko nadzieję, że jak mu tak prędko do rozwodu, to że nazwisko też odda. Nie chciałabym, żeby miał moje nazwisko. Wystarczy mi, że już zbezcześcił imię mojego taty, biorąc moje nazwisko (…). Dopiero teraz mi to przeszkadza, bo teraz wiem, jakim podobno jest człowiekiem, bo to wszystko jest rzekome, nie zamierzam nikogo tutaj na światło dzienne wyciągać, kto co mi mówił, kto ewentualnie jakieś informacje mi dostarczał na jego temat.
Może się jednak okazać, że żądanie Agaty zostanie przez Piotra zignorowane. Mężczyzna wyjaśnił bowiem w wywiadzie udzielonym serwisowi, że z rodziną swojej żony ma bardzo dobre relacje, więc z szacunku do jej bliskich nie zrezygnuje z ich nazwiska. - Trudno jest w tej chwili przekreślić całą rodzinę, z którą mam do dzisiaj kontakt zresztą, przekreślić wszystkich ludzi o takim nazwisku ze względu na to, że nam się nie udało. Czy to jest nasza wina wspólna, czy to Agaty wina, czy moja, to jest nieistotne w tej chwili. Także został Piotr Miechowski i Piotr Miechowski już pozostanie przez najbliższy przynajmniej czas.
Zaskakujący obrót spraw?