Kilka tygodni temu o Caroline Derpienski nie słyszał w Polsce nikt. Dzisiaj mówią o niej wszyscy. Skojarzenia, które natychmiast nasuwają się w związku z jej nazwiskiem to 6 milionów fanów na Instagramie, burzliwa relacja ze starszym miliarderem oraz spektakularna kariera w biznesie i modelingu.
Coraz częściej słychać jednak głosy, że bajkowe życie Karoliny to tak naprawdę albo eksperyment społeczny, który ma na celu wykazać, że dzisiaj gwiazdę można zrobić dosłownie z każdego, albo „niezwykle drogi w realizacji prank”. – [Eksperci od marketingu – przyp. red.] wybrali nawet potencjalnego autora żartu — youtubera Wojtka Przeździeckiego, znanego jako ojwojtek. Sam zainteresowany napisał krótko na Twitterze: „Caroline to NIE mój projekt”, ale tylko część obserwatorów mu wierzy – czytamy na noizz.pl.
Wyświetl ten post na Instagramie
Pierwszą rzeczą, którą wielu analityków od social media wzięło pod lupę, jest imponująca liczba followersów Caroline. Obecnie wynosi ona aż 6,2 mln osób, co plasuje ją na drugim miejscu – zaraz po Robercie Lewandowskim – w rankingu popularności na polskim Instagramie. Jak twierdzi Wojciech Kardyś, specjalista od digital marketingu, „jest to niezły wał”, ponieważ większość obserwatorów Karoliny (aż 86%) to konta fałszywe z Indii lub Indonezji. - Taka paczka 100 tys. obserwujących to koszt 280 dol. Dla aspirującej influencerki to „grosze” – dodaje noizz.pl.
Zastanawiający jest również fakt, że każde zdjęcie Derpieńskiej ma podobną liczbę polubień, która wynosi około 110 tys. - Nawet konta z milionowymi liczbami mają lepsze bądź gorsze foty – zauważa Kardyś.
Karolina lubi w wywiadach opowiadać o swoim związku z tajemniczym miliarderem. W jej wypowiedziach nie brakuje kontrowersji, które następnie są powielane przez kolejne portale i gazety. Machina popularności samoistnie się nakręca.
Influencerka wyznała m.in., że podczas pierwszej rozmowy z ukochanym, ten po prostu ją obraził - po pokazie mody, w którym brała udział, przyszedł do niej i nazwał „grubą”. Ona mocno to przeżyła, a nawet się popłakała, ale po 3 tygodniach dostała od niego prezent… i tak zaczęło się ich wielkie uczucie.
Derpienski chętnie opowiadała mediom także o toksycznej relacji ze swoją mamą, która zazdrościła jej partnera, a nawet próbowała go odbić. Co z powyższych opowieści jest prawdą, a co jedynie chwytliwym marketingowo wymysłem? Być może za jakiś czas się dowiemy.
Na profilu Karoliny nie brakuje również licznych zdjęć okładek magazynów. Problem w tym, że większość z nich pochodzi z self-publishingu. - Widzę jakieś tytuły, jakieś okładki, ale wygląda to tak, jakby przygotowywał je uczeń na zaliczenie zajęć z informatyki. Nie kojarzę żadnego z tych tytułów – mówi fotograf Dawid Klepadło, cytowany przez noizz.pl.
Z kolei okładka afrykańskiego „Playboya” datowana na styczeń 2022 roku, na której rzekomo znajduje się Derpienski, tak naprawdę… nigdy nie powstała. Prawdziwy styczniowy numer magazynu z minionego roku wygląda bowiem zupełnie inaczej.
Fot. Instagram.com (https://www.instagram.com/carolinederpienski/) / Playboy Africa, January 2022
Kluczowe pytanie, które brzmi, czy postać Karoliny Derpieńskiej jest eksperymentem społecznym, czy po prostu przemyślanym żartem, wciąż pozostaje bez odpowiedzi. A Wy jak sądzicie?
Zobacz także: Kwiaty, balony i słomki ze swoją twarzą. Tak Julia Dybowska bawiła się na swoich 32. urodzinach
Wyświetl ten post na Instagramie