Andziaks, czyli Angelika Zając, to youtuberka, o której ostatnio w mediach zrobiło się głośno za sprawą ciąży. Influencerka pokazała widzom nie tylko moment, w którym robi test ciążowy, ale także sfilmowała swój poród. Z nagrania nie dowiedzieliśmy się jednak, jak wygląda maluch, ani jakie otrzyma imię. Andziaks i Luka zdradzili to dopiero teraz.
Vlogerka tłumaczy, że nie chcieli wcześniej mówić imienia, dopóki nie zarejestrują córki w urzędzie. Po miesiącu oczekiwań okazało się, że ma na imię: Charlotte Elizabeth Trochonowicz
- czytamy na serwisie kozaczek.pl.
Zobacz także: Lara Gessler tworzy z partnerem „rzymskie małżeństwo”. Co to oznacza w praktyce?
Skąd taki wybór? Elizabeth to hołd dla babci youtuberki, która ma na imię Elżbieta. Charlotte to z kolei pomysł Luki.
Luka zauważa, że imiona brzmią po królewsku, ale podkreśla, że „totalnie tego nie chcieli i nie było to ich celem”. Angelika dodaje, że zanim zaszła w ciążę, to już wiedzieli, że ich córka będzie miała na imię Charlotte. Luka zdradził również, że w domu mówią na nią Charli albo Charlottka
- dodaje serwis.
Niektórym internautom zagraniczne imiona córki youtuberów nie przypadły do gustu:
„Coo?? To można dac takie imie w Polsce? Toż to szokk”
„Tragedia. Biedne dziecko. Za każdym razem usłyszy: „jak?!”. Dzieciaki nie dadzą jej spokoju”
„No i będzie nazywana królewską Szarlotką w szkole…”
Znaleźli się jednak i tacy, którzy bronią tego wyboru:
„Błagam ludzie, to nie będzie nic specjalnego jak ich córka pójdzie do szkoły, masa osób teraz nazywa dziecko niekoniecznie polskimi imionami i to nie jest nic złego”.
Polecamy także: Anna Lewandowska pokazała, jak wygląda jej brzuch po dwóch porodach