O tym, że naczelna francuskiego „Vogue’a”, Carine Roitfeld uwielbia szokować, wiadomo nie od dziś. Do historii przeszła już stylizowana przez nią sesja z zeszłorocznego, sierpniowego wydania magazynu, która w rażący sposób wyśmiewała działaczy PETA. W najnowszym numerze pisma Carine znowu zaskakuje swoich czytelników – tym razem jednak w dobrej wierze, choć nadal z dużą dozą przekory.
Edytorial autorstwa Patricka Demarcheliera przewrotnie nazwano „No smoking”. Na zdjęciach widnieje modelka (Lily Donaldson) przebrana za niesforną, ale za to bardzo stylową mamusię. Nosi więc ubrania od słynnych kreatorów mody (m.in. Diora, Chanel, Balenciagi, YSL, Miu Miu), nie rozstaje się z zabójczo wysokimi obcasami Prady, a swoimi lolitkowatymi strojami i śmiesznymi pozami upodabnia się do małej dziewczynki. Ale małą dziewczynką nie jest, bo wozi w wózku niemowlaka i z zaciekawieniem ogląda swój brzuch, czekając na kolejne dziecko. Ostentacyjnie pali przy tym papierosy, udaje, że wstrzykuje sobie narkotyki, a nawet rzuca dzieckiem (uff, dobrze, że to tylko lalka). Jednym słowem – pokazuje, jak być wyrodną matką, a w dodatku modnie i szykownie wyglądać...
To kontrowersyjne zagranie ze strony Roitfeld wywołało nie lada skandal, ale stało się również impulsem do dyskusji na temat złego traktowania dzieci przez rodziców. To swoisty prztyczek w stronę wszystkich mam, które palą w ciąży, nie zrywają z nałogami, maltretują swoje dzieci albo są zbyt niedojrzałe, aby je w ogóle posiadać. A wszystko w fantazyjnej, retro-różowej i bardzo słodkiej oprawie oraz w towarzystwie szalonych wizji fotografa. To z pewnością sztuka na najwyższym poziomie, bo nie dość, że cieszy oko, to jeszcze niesie ze sobą ważny przekaz.
Zobacz także:
Monika Jagaciak zostanie twarzą CK na wyłączność!
Kariera na wybiegu fajniejsza od Nagrody Nobla
Weronika Woronowska