Wizyta u ginekologa - bez względu na to, czy jest pierwsza, czy też kolejna z rzędu – zawsze stanowi dla kobiety stresujące przeżycie. W końcu rozbieranie się przed zupełnie obcą osobą i rozmowa na tematy intymne nie należy do rzeczy najprzyjemniejszych. Jeśli jednak lekarz jest dyskretny i taktowny, badanie nie pozostawia po sobie niemiłych wspomnień. Gorzej, kiedy ginekolog mówi słowa, o których trudno zapomnieć…
Wie coś na ten temat 23-letnia Kinga z Warszawy, która kilka tygodni temu usłyszała od swojej pani doktor: „Masz już swoje lata. Powinnaś zajść w ciążę”. – Jak ona mogła powiedzieć mi coś takiego!? – denerwuje się dziewczyna. – Wiedziała, że nie jestem mężatką i że nie mam stałej pracy. A poza tym to moje życie i moja macica! Chcę urodzić dziecko wtedy, kiedy będę na to gotowa emocjonalnie, a nie wtedy, kiedy życzy sobie tego mój lekarz.
Również 19-letnia Małgosia wyszła niedawno z gabinetu ginekologicznego dość zażenowana. – Miałam problemy z hemoroidami, a mój lekarz puścił do mnie oko i zapytał: „Lubisz seks analny, co?” – opowiada. – Warknęłam, że nie uprawiam takiego seksu i nie życzę sobie takich sugestii pod moim adresem, na co ginekolog przepraszającym tonem zaczął mi opowiadać o jednej ze swoich pacjentek, która preferuje anal. Ze szczegółami opisał mi jej przypadek, powracające problemy z hemoroidami i jej uwielbienie dla „penisa w pupie”. Nie wiedziałam, jak mam się zachować. Co mnie obchodzi czyjeś życie intymne? Poza tym lekarzy chyba obowiązuje jakaś dyskrecja? – podsumowuje Gosia.
Z kolei Ania z Warszawy mówi: - Moja najlepsza przyjaciółka usłyszała kiedyś tekst od swojego ginekologa, który chyba miał być śmieszny. A mianowicie: „Twoja pochwa jest ciepła, ciemna i wilgotna. Nic dziwnego, że tam grzyby rosną”.
25-letnia Karolina także nie ma najlepszych wspomnień z jednej ze swoich wizyt u lekarza: - Mam 171 cm wzrostu i ważę 63 kg. Wiem, że nie wyglądam jak modelka, ale nikt, a zwłaszcza mój lekarz, nie ma prawa narzucać mi diety. Tymczasem w trakcie badania usłyszałam od ginekologa: „No, no. Przydałoby się schudnąć”. Zrobiło mi się bardzo przykro. Oczywiście już nigdy więcej nie wróciłam do tego gabinetu.
Kilka niepochlebnych słów na temat swojej wagi usłyszała również internautka o pseudonimie M_Ona: - Jestem bardzo szczupła, ale nie dlatego, że się głodzę. Takie geny po prostu. Moja pani ginekolog nie rozumie tego jednak i z uporem maniaka powtarza mi, że jestem za chuda. Raz powiedziała mi nawet, że jak już zajdę w ciążę, to mam się u niej pojawić dopiero w trzecim miesiącu, bo wcześniej to i tak pewnie poronię…
19-letnia Klaudia twierdzi z kolei, że ma wyjątkowego pecha do ginekologów. – Jeden zachwycał się tym, jak ładnie wygoliłam sobie krocze, a inny przy badaniu wykrzyknął: „Wow! Ale wąska dziurka!”. Przez to mam teraz traumę. Nie wiem, kiedy znów pójdę do lekarza.
Co o tym wszystkim myślicie? Wam również ginekolog powiedział coś przykrego lub żenującego podczas badania?
Maja Zielińska
Zobacz także:
Antykoncepcja: Bzdury, mity, brednie
Te informacje mogą cię zaskoczyć!
Zanim wpadniesz w panikę (lub euforię), przeczytaj ten artykuł.