Współczesne, zdrowe kobiety, u których pierwsza miesiączka pojawiła około 13. roku życia, a ostatnia miała miejsce podczas później menopauzy po 45. mają na koncie aż 450 okresów. To bardzo dużo w porównaniu z naszymi praprababkami, które musiały przejść najwyżej 160 miesiączek. Skąd ta różnica? Później dojrzewały, rodziły więcej dzieci, wcześniej przekwitały.
Zdaniem lekarzy comiesięczne utraty krwi pogarszają ogólne samopoczucie kobiety, mogąc prowadzić nawet do anemii. Dlatego według specjalistów nowa metoda antykoncepcji ochrzczona roboczo „pack to pack” (opakowanie za opakowaniem) jest doskonałym rozwiązaniem szczególnie dla tych z nas, które borykają się podczas okresu z fatalnym samopoczuciem.
Ginekolodzy już od dawna są w stanie przesunąć miesiączkę (lub nie dopuścić do jej wystąpienia w spodziewanym czasie), sugerując pacjentkom przyjmowanie pigułek bez robienia zalecanej przerwy na krwawienie. Z takiej możliwości chętnie korzystają kobiety udające się na wakacje, wybierające się w podróż poślubną oraz sportsmenki, szykujące się do ważnych zawodów.
Jeszcze do niedawna zdania na temat wstrzymywania miesiączek były bardzo podzielone, dziś jedyne negatywne opinie dotyczą aspektów psychicznych – niektórzy utrzymują, że brak miesiączki może odzierać panie z poczucia kobiecości.
W USA już od kilku lat dostępny jest środek Seasonelle, który stosuje się w 91-dniowym cyklu . Przez 84 dni zażywa się pigułki, później pojawia się pięciodniowe krwawienie. Tym sposobem kobieta przechodzi jedynie cztery miesiączki w ciągu roku. Pod względem bezpieczeństwa i skuteczności w zapobieganiu ciąży środek nie różni się od klasycznych pigułek antykoncepcyjnych. Podobnie do nich również ten lek składa się z dwóch hormonów - progestinu i estrogenu.
Badanie pokazują jednak, że dla wielu kobiet zanik menstruacji jest sporym problemem, istnieje bowiem powszechne przekonanie, że regularny okres jest świadectwem zdrowia, a jego brak sygnałem alarmującym.
Gabriela Mostowicz –Zamenhof