Może nie jest u nas wcale tak źle, gdy czyta się o rewelacjach z zagranicy. W 2013 roku przed sąd trafił niemiecki ginekolog, który potajemnie fotografował swoje pacjentki. Na sali sądowej lekarz-desperat wyznał, że się wstydzi, a za motyw swojego postępowania podał… „ciemną stronę swojej osobowości”.
Z drugiej strony fakt, że gdzieś zdarzają się niechlubne lekarskie incydenty, nie jest żadnym pocieszeniem w obliczu tekstów, jakimi nasi ginekolodzy potrafią poczęstować pacjentki. Roi się od nich internet. Przekopaliśmy sieć, przepytaliśmy kobiety. Niektóre wypowiedzi polskich ginekologów nie mieszczą się w głowie. A jednak – są prawdziwe.
Polecamy także: 7 koszmarnych historii o ginekologach
Seks i antykoncepcja
To prawdopodobnie dwa tematy, z których polscy ginekolodzy żartują najchętniej. Dowcipni są zwłaszcza panowie. Lekarki, jeśli chodzi o seks i antykoncepcję, często bywają za to złośliwe.
• „Chyba ma pani kiedyś zamiar to zmienić” – do 22-letniej dziewicy.
• „Widać, że z niejednego pieca pani chleb jadła”.
• „Bzykać się zachciało, a teraz po lekarzach się chodzi”.
• „Widzę, że jest teraz pani bezpłodna” – zaraz po wejściu pacjentki do gabinetu.
• „Trochę zbyt gorącą pani tę miłość uprawiała”.
• „Tylko musi pani mieć regularne orgazmy, bo nie będą działać” – do pacjentki przy zapisywaniu pierwszych tabletek antykoncepcyjnych.
• „Ja nie jestem firma Unimil, nie do mnie reklamacje” – do pacjentki, której partnerowi podczas współżycia pękła prezerwatywa.
• „Jasne, każda puszczalska tak mówi” – do pacjentki, która zgłaszając się po pigułkę „po”, wytłumaczyła, że uprawia seks ze stałym partnerem.
• „Po stosunku nie idzie pani się od razu umyć”.
• „Po co pani tabletki? Nie lepiej tak bez niczego, na żywioł iść, wie pani, taka adrenalina i te sprawy”.
Wiek
Na celowniku są bardzo młode dziewczyny, jak i kobiety dojrzałe. Najczęściej dostaje się aktywnym seksualnie nastolatkom i dorosłym kobietom, które jeszcze nie urodziły dziecka.
• „Panie doktorze, a ten plasterek antykoncepcyjny to gdzie przykleić?”. „Najlepiej to na kafelku w łazience, bo w twoim wieku to już pora na dziecko”.
• „W pani wieku nie powinna pani spać sama”.
• „Szkoły jeszcze nie skończyła, ale po pigułki to pierwsza”.
• „Ooo, wreszcie jakaś młoda osoba”.
• „Za młoda jesteś, pigułki są niezdrowe, za naukę się dziecko weź”.
Fot. Thinkstock
Badanie ginekologiczne
Zbędne uwagi, złośliwe komentarze czy seksistowskie teksty bardzo często pojawiają się już na etapie rutynowego badania w gabinecie ginekologicznym.
• „Proszę się rozluźnić, bo będę musiał w tym pomóc”.
• „Droga pani, czy można?” – tuż przed badaniem od eleganckiego lekarza.
• „Co, też się cipka popsuła? Czy używasz jej do celów rozrywkowych?”.
• „Jeszcze do ciebie zajrzę” – do pacjentki, która wychodziła z gabinetu.
• „A teraz zrobimy badanko przez pupę, bo chyba nie chce pani, żebym był tym pierwszym…” – do pacjentki-dziewicy.
• „Takiego małego wziernika to my nie mamy”.
• „Chciałbym mieć u pani dług”.
• „Według mnie na pewno nic pani nie jest, no ale chyba że pani chce, to mogę panią przebadać, wskakuje pani na fotel?”.
• „Była pani dziewicą?”. „Tak”. „To już pani nie jest”.
Ciało i wygląd
Choć może wydawać się to niepojęte, nie brakuje lekarzy, którzy bez skrupułów komentują wygląd swoich pacjentek. Najbardziej lubią wytykać im nadwagę, komentować wielkość piersi oraz kształt miejsc intymnych. Niewybredne teksty rzucają zarówno nastolatkom, jak i dojrzałym kobietom.
• „Małe te piersi”.
• „Wypadałoby schudnąć” – do kobiety, która przy 170 cm waży 62 kg.
• „Strasznie pod panią skrzypi ten fotel ginekologiczny” – do starszej pacjentki.
• „Ładne ma pani piersi. I na dole też ładnie pani wygląda” – ginekolog-mężczyzna.
• „Pięknie sobie pani cipeczkę wygoliła”.
• „Jaka piękna macica!”.
• „Oj, widzę, że mimo młodego wieku lubi się pani zabawić” – do pacjentki, która jeszcze nie rozpoczęła współżycia. Podrażniły ją antybiotyki zapisane wcześniej przez… tego samego lekarza.
Fot. Thinkstock
Stan zdrowia
Polscy lekarze potrafią lekceważyć medyczne problemy zgłaszane przez pacjentki, a nawet szerzyć średniowieczne herezje. Bywają złośliwi i uprawiają nieuzasadnione czarnowidztwo zwłaszcza w kwestiach związanych z ciążą.
• „U was, kobiet to jak w pieczarkarni: ciemno, ciepło i wilgotno, więc nie dziwota, że tam grzyby rosną”.
• „Ja też mam bolesne” – do pacjentki, która powiedziała, że ma bolesne miesiączki.
• „Z pani ciążą jest coś nie tak, bo ma pani za mały brzuch. Dziecko na pewno, podkreślam na pewno, będzie kalekie”.
• „Medycyny nie będę pani wykładać” – do pacjentki, u której lekarka zdiagnozowała za małe pęcherzyki i zaleciła przyjmowanie hormonów, a pacjentka chciała poznać dowiedzieć się czegoś więcej.
• „Jak będzie już pani w ciąży trzy miesiące, to będzie można dopiero gratulować, bo pewnie i tak pani wcześniej poroni”.
• „Ale ma pani tu grzyby, można by zrobić sosik do ziemniaczków”.
• „Mleko się wylało… a zresztą i tak męża jeszcze nie masz” – do pacjentki, która poroniła.
• „A teraz sprawdzimy, czy dziecko żyje”.
Od redakcji: niektóre teksty polskich lekarzy są niedopuszczalne. W żaden sposób nie chcemy cię jednak zniechęcić do regularnych wizyt u ginekologa. Pamiętaj – zdrowie jest najważniejsze. A lekarza zawsze możesz zmienić.
RAF