Lekarze nie chcą przepisywać tabletek 72 godziny "po"!

Mimo że środki antykoncepcji doraźnej są w Polsce legalne, lekarze nie chcą ich przepisywać, tłumacząc, że działają jak lek wczesnoporonny oraz powołując się na własne poglądy i przekonania. A 72-godzinny wyścig z czasem trwa...
Lekarze nie chcą przepisywać tabletek 72 godziny "po"!
17.02.2009

Antykoncepcja postkoitalna to antykoncepcja doraźna, stosowana w nagłych przypadkach, gdy inne metody zawiodły. Polega ona na wzięciu tabletki, która nie dopuszcza do owulacji (jeśli kobieta jest przed 12. dniem cyklu) oraz powoduje zmiany w błonie śluzowej macicy, przez co zmniejsza możliwość dotarcia plemników do komórki jajowej albo nie dopuszcza do ich implantacji (zagnieżdżenia zapłodnionej komórki).

Skuteczność antykoncepcji „po” jest bliska 100%, ale tylko jeśli zażyje się ją przed upływem 24 godzin od stosunku. Potem, wraz z upływem czasu, zmniejsza się. Po 72 godzinach spada do 50%.

W Polsce dostępne są dwa leki postkoitalne, wydawane tylko na podstawie recepty – Postinor Duo oraz Escapelle. W wielu krajach Europy pigułki te dostępne są bez zalecenia lekarza, m.in. w Bułgarii, Francji, Austrii, Portugalii, Belgii czy Wielkiej Brytanii, a w Norwegii i Szwecji można je kupić w każdym większym supermarkecie.

Oczywiście, w przypadku wpadki, polskie kobiety są na pozycji przegranej w porównaniu z portugalskimi, bułgarskimi czy belgijskimi, ale prawdziwym dramatem nie jest wcale fakt, że u nas antykoncepcję „po” sprzedaje się na receptę, tylko to, że polscy lekarze nie chcą takich recept wypisywać. A wyobraźmy sobie poniższą sytuację...

Ona i on bardzo się kochają. Mają 26 lat, świetną pracę, mieszkanie w nowym apartamentowcu i dwa samochody. Chcą mieć dziecko, ale za jakieś 4 - 5 lat. Na razie chcą się sobą nacieszyć, zwiedzić świat, awansować i kupić dom w kameralnej dzielnicy. Do łóżka chodzą często, ale zabezpieczają się prezerwatywą. Ona źle się czuje po pigułkach, więc po kilku nieudanych próbach, rezygnuje z nich. W pewien piątkowy wieczór on zaprasza ją na romantyczną kolację, później do kina, a ona po powrocie do domu zaciąga go do sypialni. Niestety, prezerwatywa zawodzi. Jest pierwsza w nocy, więc całą sprawę postanawiają odłożyć do następnego dnia. Gdy budzą się rano, chwytają za telefon. Ale jest sobota, godzina 11.30. Większość prywatnych przychodni kończy już rejestracje, a ginekolodzy nie przyjmują w weekendy. On proponuje więc, żeby pojechać na pogotowie. Stąd jednak zostają odesłani z kwitkiem, słyszą, że tylko specjalista może przepisać receptę na antykoncepcję "po". Jadą więc jeszcze do kilku szpitali i na dwa pogotowia, ale wszędzie słyszą to samo - że nie ma odpowiednich pieczątek, uprawnień, że to niemoralne, że to działa jak aborcja, że to nie uchodzi, bo taka młoda, piękna para, więc po co czekać z tym dzieckiem tak długo. W końcu, w sobotę wieczorem, dzwonią do znajomej, która ma brata lekarza. Mężczyzna nie robi zbędnych problemów, od ręki wypisuje receptę i krótko informuje o możliwych powikłaniach. Ona i on wygrali wyścig z czasem. Na dziecko poczekają jeszcze kilka lat, aż uznają, że nadszedł właściwy moment. To się chyba nazywa świadome planowanie rodziny.

Niestety, wyżej opisana historia to norma. W większości polskich szpitali odmawia się wydania recepty na środki postkoitalne, tłumacząc, że nie jest to środek ratujący życie. Na oddziale położniczym w najlepszym wypadku wręczą ulotkę o metodach antykoncepcji, tak „na przyszłość” albo podadzą numer komórkowy, pod który można zadzwonić wieczorem... za „drobną” opłatą. Ale nawet prywatni ginekolodzy odmawiają wypisania recepty, tłumacząc, że kłóciłoby się to z ich etyką, kreśląc przy tym obraz swojego sielankowego życia z piątką cudownych pociech u boku. Takie i inne historie można przeczytać na forach internetowych. Dziewczyny zgodnie przyznają, że oprócz trudności zdobycia recepty, spotkały się z pogardą, przykrymi komentarzami oraz uderzającą niewiedzą. Jedna z nich, Suzi, pisze:

„Byłam na trzech pogotowiach i w dwóch szpitalach. Potraktowano mnie jak dziwkę, która wpadła podczas puszczania się z kolejnym facetem (a mam 24 lata, studiuję i jestem zaręczona). Nigdy wcześniej nie spotkałam się z taką niechęcią, wręcz wrogością, w dodatku w sytuacji, kiedy naprawdę potrzebowałam pomocy. Dopiero teraz zrozumiałam, że nie można wierzyć lekarzom, bo nie posiadają nawet elementarnej wiedzy, wmawiając mi, że Postinor to środek wczesnoporonny. Na szczęście, ja wykazałam się trzeźwością, szybko zareagowałam i mam nadzieję, wszystko pójdzie OK (wyczekuję okresu). Ale ile jest dziewczyn, które nie wiedzą o istnieniu antykoncepcji "po", bo nikt ich o tym nie poinformował albo takich, które nie znają swoich praw i dałyby za wygraną?”

Z kolei na innym forum czytamy historię zrozpaczonej Ani:

„Ja nie zdążyłam. Był weekend, kiedy zdarzyła nam się wpadka, mieszkam w małym mieście i nie miałam gdzie kupić recepty, a na pogotowiu odmówili. Kiedy w poniedziałek wybłagałam ją u czwartego lekarza z kolei, było już za późno. Teraz jestem w 4. miesiącu ciąży i bez perspektyw na jutro. Z chłopakiem się rozstaliśmy, ale obiecał pomóc przy dziecku. Może teraz pójść do tej pani na pogotowiu i poprosić ją o alimenty? Może wychowa za mnie to dziecko?”

Takie i podobne przykłady można mnożyć. A jak się okazuje, polscy lekarze łamią w ten sposób ustawę. Recepta na antykoncepcję „po” może zostać wystawiona przez każdego lekarza rodzinnego i choć ma on prawo do odmowy jej wypisania ze względu na swoje przekonania, ma również obowiązek skierować pacjentkę do lekarza, który na pewno to zrobi.

Niestety, nie zawodzi jedynie wiedza polskich lekarzy, ale również naszych rodzimych naukowców czy farmaceutów, którzy kreując się na obrońców nienarodzonego życia, zniechęcają kobiety do stosowania legalnych form świadomego planowania rodziny. Prof. dr hab. Andrzej Staszewski, konsultant województwa mazowieckiego ds. ginekologii i położnictwa, powiedział w rozmowie z tygodnikiem „Polityka”, że Postinor „to środek wczesnoporonny. A już na pewno nie można powiedzieć, że jest to pigułka antykoncepcyjna". Z kolei w gazecie „Nasz dziennik” z kwietnia 2007 roku czytamy wywiad z farmaceutą, Tomaszem Kondejem, który tak odpowiada na pytanie, jak działają środki antykoncepcji doraźnej:

„Ich działanie polega na zahamowaniu owulacji. W sytuacji, gdy doszło już do zapłodnienia, środek ten uniemożliwia zarodkowi (inaczej mówiąc - człowiekowi w zarodkowej fazie życia) zagnieżdżenie się w ścianie macicy. Nie dochodzi do wykształcenia łożyska, dzięki któremu dziecko mogłoby się odżywiać i dlatego ginie ono po prostu z głodu. (...) Sprzedawanie tych środków rodzi mój wewnętrzny sprzeciw. Moje sumienie podpowiada mi, że nie chcę być biernym pośrednikiem w procederze łamania woli Boga Ojca, która bardzo jasno sprecyzowana jest w nauczaniu Kościoła dotyczącym antykoncepcji. Nie chcę być niemym narzędziem, które tylko realizuje polecenia, automatem wyrzucającym proszki z kieszonki za opłatą. Jestem żywym człowiekiem i każda czynność, szczególnie zawodowa, wymaga ode mnie postawy zgodnej z moimi przekonaniami i moją wiarą. Mam obowiązek jako katolik świadczyć wszędzie, że jestem uczniem Chrystusa, nawet jeśli przyjdzie mi ponieść z tego tytułu przykre konsekwencje. Nie chcę służyć złu i cywilizacji śmierci tylko dlatego, że "mam taki obowiązek", aby zrealizować receptę. Mogę, oczywiście, wypełnić polecenie służbowe, które obarcza sumienie innej osoby, w tym wypadku lekarza, ale czy na pewno tylko jego? Czy polecenie służbowe może być ponad prawem naturalnym? Oczywiście, że nie!”

O niskim stanie świadomości seksualnej Polaków alarmuje przewodnicząca Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, Wanda Nowicka. Ze statystyk organizacji wynika, że Polki najrzadziej ze wszystkich Europejek sięgają po antykoncepcję hormonalną. I tak na przykład, w Polsce ze środków postkoitalnych korzysta około 69 tys. kobiet rocznie (około 0,7 proc. wszystkich kobiet w wieku 15 - 49 lat), a we Francji - 80 tys. miesięcznie. Nowicka przyznaje również, że coraz częściej zgłaszają się do niej dziewczyny, którym lekarze odmówili przepisania antykoncepcji "po", ponieważ jest to niezgodne z ich przekonaniami religijnymi:

„Z naszych doświadczeń wynika, że lekarze kierują się bardziej ideologią niż wiedzą medyczną. Kobiety dzwonią i żalą się, że lekarze wręcz nazywali je morderczyniami. Straszą też, że od tabletek utyją albo zachorują”*.

Niestety, w sytuacji, gdy lekarz odmawia przepisania recepty na antykoncepcję doraźną, zdesperowana pacjentka szuka innego rozwiązania i zamawia leki w Internecie. A przyjmowanie środków znalezionych na aukcjach w sieci może mieć opłakane skutki.

Jak się więc okazuje, Polki nie mają zapewnionego podstawowego prawa do rzetelnej informacji, wyboru odpowiedniej metody świadomego planowania rodziny oraz opieki medycznej. A co najbardziej smutne, pacjentka nadal stoi na pozycji przegranej w stosunku do lekarza, który poczuwa się do obowiązku organizacji cudzego życia oraz dokonywania ważnych, a może najważniejszych decyzji dotyczących tego, czy i kiedy urodzić dziecko.

Przeczytaj co zrobić, gdy pękła prezerwatywa.

*Cytat pochodzi z portalu Dziennik.pl

Nadia Tyszkiewicz

Polecane wideo

Komentarze (878)
Ocena: 5 / 5
mika (Ocena: 5) 09.03.2015 15:41
Raz wziecie tabletki ok ale jesli wiecej razy to znaczy ze jest sie puszczalska i nieodpowiedzialna. Kolezanka po jednej tabletce zachorowala wlosy jej wypdaja jest prawie lysa
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 16.02.2015 17:15
Mam do zaoferowania zestaw tabletek wczesnoporonnych z Women On Web, kazdy jesten zestaw zawiera 1 tab Mifepristonu+ 8 tab Misoprostolu. cena za zestaw jeden to 380zł z wysylka w pl zestawy sa orginalne nie otwierane Zapraszam! 607095810
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 20.01.2015 18:17
Witam sprzedam nowy oryginalny zestaw do aborcji medycznej ze strony Women on Web. Zestaw sklada sie z 1 tab Mifepristonu+ 8 tab Misoprostolu. Mozna go wykorzystac do 14 tygodnia ciazy. Wszelkich informacji na temat zazycia itp udzielam przy zakupie. Mozliwy odbior osobisty, wysylka za pobraniem ze sprawdzeniem zawartosci jak i wszelkie inne opcje. Polecam! Kontakt 669632890
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 02.01.2015 15:47
WITAM, sprzedam zestaw WOW złozonego z Mifepristone i Misoprostol . Miferpistone blokuje wydzielanie hormonu progesteronu, który warunkuje utrzymanie ciąży. Bez tego hormonu przerywa się więź między zarodkiem a ścianą macicy, wystepują skurcze. Misoprostol natomiast wzmacnia skurcze, pomagając wydalić produkty ciąży z macicy. W przypadku zamówienia środków ze strony women on web wpłącasz pieniądze na konto a paczki w 90% przechwytywane są na granicy kraju przez urząąd celny. Wynikiem tego jest znaczne opóźnienie (około 6 tygodni) lub niedostarczenie przesyłki - na co nie można pozwolić gdyż każdy DZIEŃ PRZY TAKIEJ KURACJI JEST ISTOTNY. Środki sprowadzane są z jednej z hurtowni medycznych na terenie Holandii. Wysyłam je z Polski więc paczka dotrze do Ciebie na 100%, nie będzie obaw o przechwycenie jej za granicą. W ciągu dwóch dni roboczych otrzymasz przesyłkę. Z swojej strony udzielam dokłądnych informacji o kuracji po trzymaniu paczki. Zawartość przesyłki: 1x Mifepristone 8x Misoprostol Instrukcja dawkowania Tanio!! KONTAKT: 726dwa98532
odpowiedz
ewelina (Ocena: 5) 04.08.2014 00:57
ja za swoją receptę, po wizycie u 3 lekarzy, którzy odesłali mnie z kwitkiem i łatką "puszczalskiej małolaty" musiałam zapłacić 70 zł. lekarka wypisała ją na normalnym blankiecie, po moim zarejestrowaniu się w publicznej przychodni....
odpowiedz

Polecane dla Ciebie