Przez 2 lata Polki mogły kupować antykoncepcję awaryjną bez recepty. Stosowne przepisy weszły w życie w 2015 roku, jeszcze za rządów Platformy Obywatelskiej. Rząd dostosował polskie prawo do unijnych zaleceń. Po objęciu władzy przez Prawo i Sprawiedliwość wróciliśmy do punktu wyjścia. Od lipca br. znowu musimy najpierw udać się do lekarza, by zdobyć tzw. pigułkę dzień po. To znacznie obniża jej skuteczność, bo środek tego typu powinno się przyjmować jak najszybciej.
W efekcie oznacza to złote czasy dla ginekologów przyjmujących w prywatnych gabinetach. Dostanie się do specjalisty finansowanego przez NFZ nie jest przecież możliwe z dnia na dzień. Ale nie wszyscy postanowili na tym zarobić. Jak przekonuje nasza czytelniczka - o pigułkę uniemożliwiającą zapłodnienie wcale nie jest tak trudno, a za receptę nie trzeba płacić. W swojej wiadomości opisuje, co zrobić, jeśli dojdzie do sytuacji awaryjnej.
Nie stać cię na wizytę, mieszkasz w małej miejscowości, zależy ci na czasie? Nic straconego.
Zobacz również: Czy pigułka dzień po = aborcja? 6 faktów o antykoncepcji hormonalnej
fot. Thinkstock
Chciałabym napisać kilka słów na temat kontrowersyjnych pigułek dzień po. Kontrowersyjnych chyba tylko dla rządu i osób, które nie mają podstawowej wiedzy na temat sposobu działania tego specyfiku. Przypominam, że to nie jest środek wczesnoporonny. Poronić nie ma czego. Lek uniemożliwia zapłodnienie. Tyle tytułem wstępu, bo przekonanych i tak nikt nie przekona.
Od niemal 2 miesięcy antykoncepcja awaryjna znowu dostępna jest w Polsce tylko na receptę. Podobnie jest na Węgrzech i… żadnym innym kraju Unii Europejskiej. Wstyd. To oczywiście nie oznacza, że kobiety pigułek już nie łykają. Jak muszą, to nadal to robią. Z tą różnicą, że najpierw muszą napchać kieszeń i tak bogatemu lekarzowi, który przyjmuje prywatnie i od ręki. Gdyby chcieć to załatwić na NFZ, to termin byłby pewnie w drugim trymestrze niechcianej ciąży.
Ja też miałam zapłacić za wizytę, bo potrzebowałam pomocy. Ale wtedy dowiedziałam się o fantastycznej inicjatywie, która przywraca wiarę w ludzi. Szczególnie w lekarzy. Ci potrafią być bezinteresowni i kierować się misją.
Zobacz również: MĘSKIM OKIEM: Dlaczego pigułka „dzień po” powinna być na receptę?
źródło: Swapnil Acharya / Unsplash
Mam na myśli inicjatywę Lekarze Kobietom, która jest w pełni legalna, ale pozwala „oszukać system”. A raczej zmowę, która zapewnia prywatnym ginekologom gigantyczne zyski. Na szczęście są jeszcze w naszym kraju specjaliści, którzy nie myślą tylko o zarobkach i chcą pomóc z dobrego serca. Przekonałam się o tym na własnej skórze, bo jednego z nich jakiś tydzień temu odwiedziłam.
Bez wdawania się w szczegóły - jestem w stałym związku, coś poszło nie tak, pojawiło się ryzyko ciąży, a oboje nie chcemy tego w tym momencie. Trzeba się ratować. Najprościej pójść do prywatnego gabinetu. Dostajesz receptę, wykupujesz lek i po sprawie. Można też najpierw skontaktować się ze wspomnianą przeze mnie inicjatywą. Tam otrzymujemy kontakt do ginekologa w najbliższej okolicy, który za wystawienie recepty nie weźmie ani grosza. Albo symboliczną złotówkę.
Wszystko sprawnie, bez dodatkowych kosztów i w pełni legalnie. Po kilku godzinach miałam już pigułkę w ręce. Za nią oczywiście zapłaciłam, ale to jedyny wydatek z tym związany.
Zobacz również: EllaOne - na czym polega działanie pigułki dzień po?
źródło: Hal Gatewood / Unsplash
Trafiłam do ginekologa, o którym już wcześniej słyszałam. Któraś koleżanka go polecała. W przychodni długie terminy, ale przyjmuje też prywatnie. Po zmianie przepisów może zarabiać jeszcze lepiej na takich osobach, jak ja. Ale tego nie robi. Recepty nie dostaje się w ciemno. Lekarz przeprowadza wywiad i podejmuje decyzję, czy antykoncepcja awaryjna jest wskazana. Wystawia legalną receptę. Usługa kosztowała mnie 1 zł, bo coś trzeba nabić na kasę. U kogoś innego zapłaciłabym pewnie 100-150. Drugie tyle kosztuje pigułka.
Polecam zapoznać się z tematem, bo to naprawdę działa. Podobno inicjatywa obejmuje swoim zasięgiem niemal całą Polskę, w tym nawet najmniejsze miejscowości. Dobrze wiedzieć, że są jeszcze lekarze z powołania, którzy chcą przede wszystkim pomagać, a dopiero potem zarobić. Co nie zmienia faktu, że to sytuacja absurdalna. W 25 krajach UE pigułki dzień po bez recepty, a w Polsce załatwiamy sprawę niemal w podziemiu…
Powiedzcie o tej możliwości wszystkim kobietom, które znacie. To naprawdę bardzo ważne.
Kamila