Odpowiedzią rządu brytyjskiego na falę ciąż i aborcji wśród nieletnich ma być propagowanie długoterminowej antykoncepcji wśród nastolatek do trzynastego roku życia. Lekarze sugerowali pacjentkom podczas badań, by stosowały kuracje w postaci zastrzyków albo podskórnych implantów (działają przez około trzy lata).
Ujawnienie tego procederu przez „Sunday Times" wywołało falę publicznego oburzenia, ponieważ lekarze nie konsultowali działań z rodzicami nastolatek. Według rządu, medycy byli zmuszeni podjąć ostrzejsze środki, gdyż niepełnoletnie dziewczęta zapominają o braniu codziennych środków antykoncepcyjnych.
Wielka Brytania może się "poszczycić" najwyższym wskaźnikiem ciąż wśród nieletnich w Europie. Dzieje się tak pomimo powszechnej dostępności bezpłatnych prezerwatyw i innych środków zapobiegających ciąży oraz tabletek „dzień po" w co trzeciej szkole.
Krytyka postępowania rządu odbywa się pod względem moralnym i medycznym. Udostępnienie młodzieży długoterminowych zabezpieczeń może spowodować jeszcze większą rozwiązłość wśród nastolatków. Niemożliwe są też do przewidzenia skutki działania kuracji hormonalnych na młode ciała. Lekarze uważają, że mogą mieć bardzo negatywny wpływ.
Wielka Brytania, z dwudziestoma tysiącami aborcji u kobiet poniżej 18. roku życia (dane z zeszłego roku), przeżywa prawdziwy kryzys wychowawczy. Oby polski rząd i lekarze wyciągnęli wnioski, zanim przez nasz kraj przetoczy się rewolucja seksualna, której skutków nie będzie można opanować.
A podobno wszystkiemu winna jest telewizja…