Teoretycznie ginekologia to taka sama specjalność, jak każda inna. W praktyce wygląda to jednak nieco inaczej. Wizyty u tego lekarza obawiamy się i wstydzimy najbardziej, bo chodzi nie tylko o nasze zdrowie, ale i intymność. Obcy człowiek zaglądający między nogi zawsze wywołuje ogromny stres. Ale czy strach działa tylko w jedną stronę?
Tego dowiadujemy się z wyznań opublikowanych na łamach aplikacji Whisper. Ginekolodzy ujawnili, co tak naprawdę myślą o swoich pacjentkach. Czy oceniają nasze życiowe wybory? Czy interesuje ich nasze owłosienie intymne? Co myślą o dziewicach? Czy ich pracy często towarzyszy uczucie obrzydzenia? Tego żaden z nich nie powie głośno.
Anonimowo pozwalają sobie jednak na sporo szczerości. Pytanie tylko - czy na pewno chcesz wiedzieć, co siedzi w głowie twojego ginekologa?
Zobacz również: Wasze wyznania: „Podczas wizyty u ginekologa przeżyłam coś strasznego”
fot. Thinkstock
„Jestem facetem i ginekologiem. Uczciwie przyznam, że zdarzają się pacjentki, które mnie podniecają. Jestem również profesjonalistą, więc nie daję tego po sobie poznać”.
„Moi koledzy bardzo zazdroszczą mi pracy. Wcale im się nie dziwię. Codziennie zaglądam tam, gdzie sami chętnie by zerknęli. Niektóre pacjentki są naprawdę seksowne”.
„W mojej pracy zdarzają się sytuacje obrzydliwe, o których wolałbym zapomnieć. Ostatnio pacjentka siadając na fotelu ginekologicznym puściła bąka prosto w moją twarz”.
„Martwi mnie to, że pacjentki są tak przerażone wizytą. Wszystko dlatego, że jestem mężczyzną. A prawda jest taka, że płeć lekarza nie gra roli, jeśli jest dobrym specjalistą”.
„Jestem ginekolożką i nienawidzę chodzić do ginekologa. Współczuję sobie i innym kolegom po fachu, że muszą oglądać czasami obrzydliwe rzeczy”.
Zobacz również: Oto wymiary statystycznej pochwy: Weź linijkę i... zmierz swój srom! (Mieścisz się w normie?)
fot. Thinkstock
„Często żałuję tego, że wybrałam ginekologię. Pacjentki bywają naprawdę trudne. Niektóre z nich muszę namawiać pół godziny, żeby rozłożyły nogi. Czuję się jak psycholożka”.
„Jako ginekolog myślę sobie jedno - współczesne nastolatki naprawdę pozwalają sobie na zbyt wiele. Patrzę na ich krocza, które wyglądają jak łona kobiet po czterdziestce i kilku porodach”.
„Codziennie jestem narażona na potworny smród wydobywający się z dróg rodnych moich pacjentek. Mam ochotę wytknąć jednej z drugą, żeby wreszcie się umyły, ale nie mogę”.
„Po kroczu pacjentki jestem w stanie stwierdzić, jak często i kiedy ostatnio uprawiała seks. Szkoda, że wstydzą się do tego przyznać i zazwyczaj udają cnotki”.
„Przeraża mnie głupota najmłodszych pacjentek. Zwłaszcza tych, które przychodzą w ciąży, bo myślały, że stosunek przerywany to skuteczna metoda antykoncepcji”.
Zobacz również: W co się ubrać na wizytę u ginekologa?
fot. Unsplash
„Czasami zastanawiam się, jak wielkie przyrodzenie ma partner danej pacjentki. Niektóre wyglądają na bardzo rozciągnięte. Może to jednak nie członek, a za duże dildo…”.
„Nie lubię pacjentek, które przychodzą na wizytę z gąszczem włosów na kroczu. To naprawdę nieprzyjemny widok i spore utrudnienie w badaniu”.
„Przychodzi do mnie wiele bardzo dorosłych i atrakcyjnych dziewic, które jeszcze nie rozpoczęły współżycia seksualnego. Zawsze się dziwię, dlaczego tak długo zwlekają”.
„Najgorsze jest badanie chwilę po porodzie. Wtedy kobiece krocze nie przypomina tego z filmu porno, ale jakąś masakrę. Właśnie dlatego podjęłam świadomą decyzję o bezdzietności”.
„Zdarza się, że przedłużam badanie, chociaż nie ma ku temu żadnych podstaw medycznych. Po prostu pacjentka bardzo mi się podoba i chcę z nią jeszcze chwilę pobyć”.
„Wiem, że wiek nie ma znaczenia i trzeba się badać bez względu na metrykę, ale bardzo nie lubię zajmować się pacjentkami po czterdziestce. To nie jest miły widok”.