Ross Taylor towarzyszył kilku rodzinom, które były zmuszone ulżyć cierpieniu swoich pupili. Ich ukochane zwierzaki zostały uśpione z powodu starości lub ciężkiej choroby. Często po wielu latach życia pod jednym dachem.
Miałem 5 lat kiedy odszedł mój ukochany piesek nazywał się Derbi zginął. Ale w ostatnich latach jego życia nic nie widział więc musiał siedzieć tylko w dom bardzo smótne ☹️☹️
Ja usypiałam kota rok temu, ale wetka powiedziała, żebym wyszła. Cholera nie mogę sobie darować, że umierał zostawiony sam sobie wśród obcych ludzi. Nigdy więcej tego nie zrobię.
17 lat ze mną była moja sunia :( Miała dobre życie. Kochałam ją i kocham nadal mimo że 2 stycznia tego roku pomogłam jej odejść. To była najlepsza i najgorsza decyzja w życiu. Najlepsza bo wiem że już nie cierpi i nic ja nie boli, najgorsza bo nie ma jej już ze mną. Byłam z nią do ostatniego oddechu. Wyłam gorzej niż dziecko. Najgorsze sa te momenty kiedy z daleka widze podobna sunię...łzy same wtedy lecą.
Rozumiem ich. Sama przeżyłam śmierć swojego ukochanego psa Borysa, który skończył 14 lat (*) i był z nami w domu od maleńkiego szczeniaczka. Niestety musieliśmy go uśpić, bo cierpiał na raka wątroby, wodobrzusze i arytmię serca itp. ale nadal był pełen młodego ducha, chciał się bawić, cieszył się itp. Moja mama najgorzej przeżyła rozłąkę z nim. Prawie rok czasu była w depresji po nim. On był bardzo mądrym psem, rozumiał wszystko co się do niego mówi i spełniał chętnie polecenia....Teraz moi rodzice mają już nowego, identycznego psa, tylko to już nie jest to samo. Inny charakter, i trzeba go uczyć na nowo, ale on też zostanie w naszych sercach tak jak nasz ukochany Borysek.
Ta strona używa plików cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie.
Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies.
Nie pokazuj więcej tego powiadomienia