Okazuje się, że uczestniczka „Hotelu Paradise” poprawiła w sobie dwie rzeczy: piersi oraz nos.
„Moim marzeniem jest to, żeby ludzie, w szczególności w Polsce, przestali piętnować osoby, które korzystają z medycyny estetycznej i zrozumieli, że zarówno to, że ktoś poddaje się operacjom plastycznym nie jest złe, jak i to, że ktoś uważa, że operacje plastyczne nie są dla niego – to również nie jest złe. Najważniejsza jest tolerancja i akceptacja”
- zaczyna swoje wyznanie 24-latka i dodaje:
„Zawsze wiedziałam, że zrobię operację plastyczną. Nie miałam kompleksów, ale miałam przeświadczenie, że można coś polepszyć, bym wyglądała lepiej. To, co zrobiłam najpierw, to modelowanie ust kwasem hialuronowym. Zrobiłam to w wieku 21 lat i powtarzam zabieg co roku.
Operację powiększania piersi zrobiłam w 2018 roku, kiedy miałam 22 lata. Była to dojrzała, przemyślana decyzja, wiedziałam, że chcę to zrobić od 14-15 roku życia.
Następna operacja była rok później, kiedy miałam 23 lata. Była to operacja plastyczna nosa, a dokładnie korekta części chrzestnej i kostnej. Miałam problem z krzywą przegrodą, więc chciałam pomóc sobie w oddychaniu, ale przy okazji chciałam też poprawić wygląd nosa”
- wylicza szczerze.
Kondratowicz dodała także, że zajęło jej kilka lat, by wyglądać tak, jak teraz i się sobie podobać: „Mówię tutaj też o włosach, o makijażu, o stylu ubierania się i o ciele. Policzki i włosy mam naturalne, linii żuchwy też nie robiłam”.