30 lat temu wzdychali do niej mężczyźni z całego świata. Jennifer Grey, odtwórczyni roli Baby w kultowym filmie „Dirty Dancing” uchodziła wówczas za ideał kobiecego piękna. Naturalna, z burzą loków na głowie i… długim noskiem. Choć może się to wydawać dziwne, właśnie ten szczegół na jej twarzy sprawiał, że aktorka – kompletnie nie wpisująca się w kanon klasycznego piękna – uchodziła za niezwykle pociągającą.
Polecamy także: Jak wyglądaliby znani macho, gdyby byli… KOBIETAMI? (Leonardo DiCaprio, Putin, Robert Pattinson & inni)
Na planie „Dirty Dancing” partnerował jej wówczas Patrick Swayze. - Choć filmowa para skradła serca widzów na całym świecie, losy aktorów potoczyły się w zupełnie różny sposób. Patrickowi Swayze film niewątpliwie otworzył drzwi do kariery. Od czasu jego wyprodukowania, aktor niemalże co roku brał udział w większych produkcjach filmowych. Stał się jednym z najbardziej docenianych aktorów Hollywood. Jak przebiegała kariera Jennifer Grey? Choć pojawiała się w obsadach kilku filmów, żaden z nich nie doczekał się sławy „Wirującego seksu”. Dzisiaj aktorka ma 57 lat i nadal jest aktywna zawodowo. Choć wygląda zaskakująco świeżo, niektórzy fani mają problem z rozpoznaniem aktorki – czytamy na serwisie zeberka.pl.
Wszystko za sprawą operacji nosa, której filmowa Baby poddała się w latach 90. Niektórzy twierdzą wręcz, że to właśnie ta korekta pogrzebała bezpowrotnie karierę Grey. Aktorka straciła na swojej zadziorności, a poza tym… mało kto ją rozpoznawał.
Zobaczcie, jak gwiazda prezentuje się dzisiaj.