Obie pojawiły się w momencie, gdy specjaliści zaczęli załamywać się wyglądem i kondycją Polaków. Dietetycy alarmują, że w ciągu ostatnich 30 lat otyłość wśród polskiej młodzieży wzrosła aż dziesięciokrotnie. Tyjemy szybciej niż Amerykanie. Co druga Polka ma nadwagę, a wymiary przeciętnej kobiety w naszym kraju to 168 cm wzrostu i blisko 68 kg wagi.
American dream nad Wisłą
I właśnie wtedy, gdy wydawało się, że nadal będziemy tyć, pojawiła się Ewa Chodakowska. Jeszcze parę lat temu – jak pisze w swojej książce – nie miała na siebie pomysłu. Do czasu, aż wybrała się na samotne wakacje do Grecji, które wywróciły jej życie do góry nogami. Poznała swojego męża Lefterisa Kavoukisa i zdecydowała: będzie motywować ludzi do zmian na lepsze. A ponieważ od zawsze była aktywna i kochała ruch, wiedziała już, co chce robić.
Kariera Ewy Chodakowskiej przypomina amerykański dream. W ciągu paru miesięcy z nieznanej nikomu dziewczyny stała się najpopularniejszą polską trenerką. Zaczęło się od stworzenia profilu na Facebooku, który dziś ma już blisko milion (!) fanów. To tutaj Chodakowska zaczęła publikować posty dotyczące diety, motywacji i treningu. Jej rady przekazywano pocztą pantoflową, a ona sama stawała się coraz popularniejsza. Następnie „trenerka wszystkich Polek” wzięła się za opracowywanie własnych metod treningowych. Nawiązała współpracę z magazynem „Shape”, a egzemplarze z płytami zawierającymi jej ćwiczenia świetnie się sprzedawały.
Cena za sukces
Pojawiły się książki, programy w telewizji, kalendarze, plany treningowe, nagrody (książka „Zmień swoje życie z Ewą Chodakowską” była najlepiej sprzedającym się poradnikiem w 2013 roku w Empiku), współpraca ze znanymi ludźmi (m.in. projektantką mody Joanną Przetakiewicz), własny klub fitness. Ale każdy sukces ma swoją cenę. Zaczęło przybywać osób głośno krytykujących metody stosowane przez Chodakowską. Jedną z jej przeciwniczek jest gimnastyczka artystyczna i trenerka Mariola Bojarska-Ferenc, która w rozmowie z „Fleszem” powiedziała: „Na temat poczynań amatorów się nie wypowiadam, ale kiedy obserwuję poczynania Chodakowskiej, mam wrażenie, że prezentuje skąpą wiedzę, za to tupet ma ogromny!”.
Fot. Instagram / Facebook
Ania nie ma jeszcze na Facebooku tylu fanów co Ewa Chodakowska (na razie niecałe 80 tys.), a jednak z dnia na dzień zyskuje coraz większą popularność i zaufanie Polek. Organizuje warsztaty i treningi, pojawia się na różnych imprezach, ma własną rubrykę w „Gali”, pracuje również nad książką. Na razie wiadomo tylko tyle, że będzie o „ćwiczeniach, dietach i motywacji”.
Ewa Chodakowska powinna czuć się zagrożona? Z pewnością. Ona sama jednak podchodzi do sprawy spokojnie. „Ania Lewandowska nie jest moją konkurencją. To jest osoba, która robi coś fajnego i życzę jej sukcesów. W Polsce jest czterdzieści milionów ludzi i tak naprawdę każdy z nas znajdzie dla siebie miejsce, żeby pracować i żeby się rozwijać. Ja osobiście bardzo się cieszę, że ktoś taki się pojawia i życzyłabym sobie, żeby takich osób było dużo więcej, bo mnie wtedy będzie łatwiej przekonywać ludzi do tego, co robię” – stwierdziła w rozmowie z Pudelek.tv.
Fot. Instagram / Facebook
Nie bez skazy
Anna Lewandowska robi swoje. Mówi się o niej i pisze coraz więcej. Ewa Chodakowska wciąż jest trenerką numer jeden w Polsce, ale przeciwników również jej nie brakuje. Krytykuje ją nie tylko Mariola Bojarska-Ferenc, ale coraz częściej także… Polki. „Już nie ćwiczę z Ewą Chodakowską, bo przez te jej treningi rozwaliłam sobie kolana” – skarży się jedna z internautek. Kobiety zarzucają jej promowanie siebie na Facebooku, a nie zdrowego stylu życia. Twierdzą, że proponowana przez nią dieta jest za droga i nie sprawdzi się w przypadku zabieganych kobiet, które żyją w pośpiechu. „Trenerka wszystkich Polek” doczekała się już nawet anty-stron na Facebooku, które śledzi kilka tysięcy osób.
Fot. Instagram / Facebook
Wizerunek Anny też zresztą nie jest bez skazy – nie brakuje osób, które twierdzą, że 26-latka promuje się na plecach swojego męża. „Chodakowska nie musiała zostać panią Lewandowską, żeby zrobić karierę i nie zaczynała od brylowania na salonach. Taka jest prawda, że pani Lewandowska bez swojego męża byłaby nikim” – twierdzi jedna z internautek. Co na to sama zainteresowana? „Nie zależy mi na sławie, ale na tym, żeby dotrzeć do ludzi z przekazem dotyczącym wielkiej wartości zdrowego stylu życia” – stwierdziła na łamach „Flesza”.
Ewa Chodakowska sukces już osiągnęła. Anna Lewandowska stoi tuż za jej plecami i ma wielką szansę na to samo. Obu dziewczynom trzeba jednak oddać sprawiedliwość: robią coś naprawdę dobrego i trzeba się tylko cieszyć, że ruszyły tysiące Polek (i Polaków) z miękkich foteli.
Ewa Podsiadły-Natorska
Fot. Instagram / Facebook
Mariola Bojarska-Ferenc nie ukrywa faktu, że za Ewą Chodakowską nie przepada. Upatrzyła sobie za to inną trenerkę – Annę Lewandowską. „Skoro na tapecie pojawiła się Ania Lewandowska, postanowiłam z nią zrobić rozmowę i jestem nią zachwycona. To dziewczyna o dużej wiedzy, szalenie skromna, zdająca sobie sprawę z tego, że warto się uczyć, podpytująca. Myślę, że to jest taka osoba, która na pewno zrobi w tym kraju bardzo dużo dla młodych osób, czyli przejmie po mnie pałeczkę” – powiedziała agencji informacyjnej Newseria Lifestyle.
Zdrowy plan Ani
Ewa Chodakowska już czuje oddech Anny Lewandowskiej na swoich plecach. Kim jest ta dziewczyna? Większość Polaków zna ją jako żonę najpopularniejsze polskiego piłkarza Roberta Lewandowskiego. Ale Ania nie zamierza odcinać kuponów od swojego małżeństwa. Ma spore osiągnięcia w sporcie. I wielką motywację, by ruszyć Polaków z kanapy. Anna od lat uprawia karate i ma na tym polu duże osiągnięcia, m.in. mistrzostwo świata. To jednak dla niej za mało. Założyła bloga „Healthy Plan by Ann” – i robi wszystko, by zaszczepić w nas miłość do zdrowego trybu życia.