Rozstałam się z chłopakiem po dwuletnim związku. Ostatnie miesiące były trudne, więc zerwałam z nim i poprosiłam, żeby się ode mnie wyprowadził. Niestety, to, jak zachował się mój były podczas zabierania swoich rzeczy, przechodzi jakiekolwiek pojęcie.
Najpierw trzaskał drzwiami i wykrzykiwał różne pretensje, a później zaczął niszczyć moje rzeczy. Rozbił lustro w przedpokoju, wyrwał półkę w szafie i celowo stłukł ulubioną lampę, którą dostałam w prezencie. Zniszczył też czajnik elektryczny. Rzucił nim o podłogę, bo „przypominał mu nasze wspólne poranki”. Stałam wtedy jak sparaliżowana i nie wiedziałam, czy mam go powstrzymywać, czy pozwolić, żeby się wyładował i wyszedł. Ostatecznie zrobiłam to drugie.
Zobacz także: Czy to normalne, że szef obserwuje mój prywatny profil na IG?
Teraz, kiedy emocje opadły, zastanawiam się, co powinnam zrobić. Może lepiej odpuścić i uznać to za cenę spokoju. Z drugiej strony to nie było zwykłe rozstanie. On przekroczył granicę i nie miał prawa niszczyć mojego domu. Boję się, że następnym razem jego agresja może być skierowana już nie w przedmioty, ale we mnie.
Czy powinnam zgłosić tę sprawę na policję i domagać się zwrotu pieniędzy za naprawę, czy lepiej zostawić to za sobą i po prostu cieszyć się, że mam go już z głowy?
Gosia
Czy zgłosić byłego chłopaka na policję? Zagłosuj: