Kiedy wybieraliśmy chrzestnych dla naszej córki, kierowaliśmy się nie tylko więzami rodzinnymi, ale także tym, by były to osoby godne zaufania i zaangażowane w życie dziecka. Chcieliśmy, żeby nasza córka miała w matce chrzestnej kogoś, kto będzie dla niej wsparciem, kimś, na kogo zawsze może liczyć. Niestety, rzeczywistość okazała się zupełnie inna.
Chrzestna mojej córki praktycznie w ogóle się nią nie interesuje. Poza dniem chrztu nigdy nie próbowała nawiązać z nią bliższej relacji. Nie pamięta o jej urodzinach, nie odwiedza nas, nie dzwoni, żeby zapytać, co u niej słychać. Czasami mam wrażenie, że kompletnie zapomniała, że pełni tak ważną rolę w jej życiu.
Zobacz także: Jestem żoną i matką, ale kocham innego
Próbowałam poruszyć ten temat w rozmowie, ale niestety bez większych efektów. Słyszałam tylko wymówki, że brakuje czasu albo życie jest zbyt zabiegane. Rozumiem, że każdy ma swoje obowiązki, ale czy naprawdę trudno jest poświęcić choć chwilę na kontakt z dzieckiem, którego zostało się chrzestnym?
Chyba popełniłam błąd, wybierając ją na tę rolę. Czuję smutek, bo wiem, że moja córka nie dostanie od niej tego, co chciałabym jej zapewnić, czyli ciepłej, bliskiej relacji z osobą, która miała być dla niej kimś szczególnym.
Czy warto próbować jeszcze coś zmienić w ich relacji, czy po prostu odpuścić i pogodzić się z tym, że niektórym osobom nie zależy tak, jak powinno?
Kasia
Czy zwracać chrzestnej uwagę do skutku? Zagłosuj: