Od roku jestem w stałym związku. To ja przyjmuję tabletki antykoncepcyjne, co oznacza, że co miesiąc ponoszę ich koszt. Wiadomo, że nie jest to fortuna, ale jeśli podsumuję wszystkie wydatki roczne, to kwota robi się całkiem spora. Zaczęłam się zastanawiać, dlaczego to wyłącznie ja mam ponosić cały koszt zabezpieczenia, skoro kwestia dotyczy nas obojga.
Poruszyłam ten temat delikatnie przy moim chłopaku, ale stwierdził, że gdybyśmy stosowali prezerwatywy, nie prosiłby mnie o dokładanie się do nich tylko po prostu za nie płacił. Dodał, że zaczęłam brać pigułki zanim go poznałam, żeby wyregulować okres. To prawda, ale trochę mnie to zasmuciło, bo uważam, że obie strony powinny traktować odpowiedzialność za zabezpieczenie jako wspólną sprawę. Pigułki regulują mi okres, ale też zabezpieczają nas przed niechcianą ciążą.
Zobacz także: Czuję się molestowana na siłowni
Nie chcę wyjść na osobę przesadnie liczącą pieniądze, jednak mam wrażenie, że temat antykoncepcji jest wciąż mocno zrzucany na kobiety zarówno jeśli chodzi o fizyczne obciążenia (tabletki, hormony, skutki uboczne), jak i koszty finansowe.
Dlatego piszę tutaj. Ciekawi mnie, czy wasi partnerzy uczestniczą w kosztach antykoncepcji?
Zuzka
Czy Twój partner dorzuca się do antykoncepcji? Zagłosuj: