Moja teściowa wtrąca się dosłownie we wszystko. Od momentu, gdy związałam się z jej synem czuję, że nieustannie przekracza nasze granice. Po ślubie tylko się to nasiliło.
Zaczęło się od drobnych rad dotyczących prowadzenia domu. Potem przyszły „dobre” sugestie na temat tego, jak powinnam gotować, urządzić mieszkanie czy spędzać czas z mężem. Gdy na świat przyszło nasze dziecko, teściowa zaczęła wtrącać się w nasze rodzicielskie decyzje. Krytykuje sposób, w jaki wychowujemy syna, narzuca swoje metody, a czasem nawet podważa nasze zasady w jego obecności.
Zobacz także: Alek Baron „nie planował bycia ojcem”. Jego słowa nie spodobały się Sandrze Kubickiej
Rozumiem, że chce pomóc, ale czuję, że tracę kontrolę nad własnym życiem. Nawet nasze prywatne sprawy często stają się tematem jej komentarzy. Czasami mam wrażenie, że nasz dom to dla niej pole do nieustannej ingerencji, a ja czuję się jak gość w swoim własnym życiu.
Rozmawiałam o tym z mężem, ale on stara się unikać konfrontacji. Twierdzi, że jego mama ma dobre intencje i nie warto robić problemu. Tymczasem ja coraz częściej czuję frustrację i zaczynam się zastanawiać, czy nie powinnam jasno postawić granic. Nie zrobiłam tego dotąd, bo boję się, że mogłabym wywołać konflikt, którego nie chcę, szczególnie że to w końcu babcia naszego dziecka.
Alicja
Teściowa wtrąca się we wszystko - czy postawić jej granice? Zagłosuj: