W wakacje zostałam zdradzona przez mojego faceta. W skrócie: musiałam wyjechać na dwa tygodnie, a on w tym czasie przespał się z kimś. Dowiedziałam się od niego. Nie chciał robić z tego tajemnicy, bo za bardzo mnie kocha i szanuje. Przepraszał, mówił, że był wtedy pijany i że więcej się to nie powtórzy. Widziałam, że jest szczery i że naprawdę cierpi.
Jego zdrada to był dla mnie potężny cios. Kazałam mu się wyprowadzić i nie miałam ochoty w ogóle z nim rozmawiać. Wyniósł się do kumpla na parę tygodni, ale nie dawał za wygraną. Dzwonił, pisał, prosił o jeszcze jedną szansę i wybaczenie. Kocham go, więc po paru tygodniach postanowiłam spróbować.
Zobacz także: LIST: „Nie umiem zapomnieć o swoim byłym”
Nie jest mi łatwo. Czuję do niego czasem wstręt i obrzydzenie. Nie mam ochoty go całować, przytulać. Wypominam mu, co zrobił, a on to znosi. Mówi, że mam prawo do złości. Ostatnio zapytałam go, jakby się poczuł, gdybym to ja go zdradziła. Pytanie go zszokowało, a ja chciałam dolać oliwy do ognia i powiedziałam, że myślę o tym. Oko za oko, ząb za ząb. Powiedziałam to w emocjach, ale jak ochłonęłam to pomyślałam, że może to jest dobry pomysł.
Rozważam różne opcje. Zdradę w tajemnicy, która sprawi, że wyrównam rachunki lub zdradę, do której się przyznam. On wtedy będzie cierpiał jak ja. W obu przypadkach on przestanie być tym złym i będziemy mogli zacząć od zera.
Nie wiem, czy umiałabym to zrobić. Na ten moment tylko teoretyzuję. Nie chcę się rozstawać, bo go kocham, ale czuję, że jeśli czegoś nie zrobię, moja złość zniszczy tę relację.
M.
Czy zdrada uratuje mój związek? Zagłosuj: