Od dłuższego czasu mam wrażenie, że jest takie zdanie, które wzbudza wiele negatywnych emocji u innych. „Nie lubię dzieci”. Za każdym razem, kiedy wypowiadam je w towarzystwie znajomych, rozpętuje się burza. Przyjaciółki są mamami i w porządku, to był ich wybór. Nie chodzi przecież o to, że nie lubię konkretnie ich dzieci, bo tak nie jest. Zawsze kupuję im prezenty na urodziny, a nawet daję czasem upominki bez okazji. To nie jest dla mnie żadne poświęcenie.
Zobacz także: On chce się rozstać po 6 latach. Twierdzi, że nie chodzi o inną kobietę
Ale nie mam też problemu z powiedzeniem wprost, że czasem nie mam ochoty na wyjście całą gromadą i wolę się spotkać tylko w gronie dorosłych. Ostatnio umówiłam się z koleżanką, z którą nie widziałam się od wielu tygodni. Ona na to spotkanie przyszła z synem, bo on miał taki kaprys. Nie chciał zostać te dwie godziny w domu, z tatą i babcią. Finalnie nie porozmawiałyśmy, bo on ciągle przerywał rozmowę i ona się nim zajmowała. Naprawdę rozumiem, że są sytuacje, kiedy trzeba wziąć dziecko ze sobą, bo nie ma go kto popilnować. Tutaj nie było jednak takiej sytuacji, w dodatku nie zostałam uprzedzona, że będziemy siedzieć we troje. Taka niespodzianka dla mnie.
Jeszcze jedna kwestia. Znajomym nie podoba się, że jak jeżdżę na wakacje, to wybieram hotele, w których nie ma dzieci. A mnie po prostu irytuje wrzask i krzyki. Na urlopie chcę odpocząć po prostu. Najlepiej czuję się w towarzystwie dorosłych ludzi i dlaczego mam za to przepraszać?
Czy tylko ja tak mam? Czy jest coś złego w tym, że nie przepadam za dziećmi, nie marzę o własnych, a dzieci przyjaciół mnie nie rozczulają?
Hania
A ty lubisz dzieci? Zagłosuj: