Wydaje mi się, że jestem raczej osobą bezkonfliktową. W przeszłości sporo osób to wykorzystywało i wchodziło mi na głowę, głównie przełożeni. Przez mobbing w pracy poszłam rok temu na terapię i przerobiłam tam różne rzeczy, w tym stawianie granic. Mam wrażenie, że osobą, której najbardziej się to nie podoba, jest moja przyjaciółka.
Ona ma dominujący, nieustępliwy charakter. Wszystko musi zawsze być tak, jak ona tego chce. Coś sobie postanowi i wszyscy muszą się dostosować, bo inaczej jest zła. Ja ze względu na swoją bezkonfliktowość często się temu podporządkowywałam, więc stanowiłyśmy zgrany duet. Ona coś wymyślała, ja się zgadzałam i w teorii było OK. W teorii, bo często sama się na siebie złościłam, że często nie mam prawa głosu lub boję się go mieć ze względu na jej wybuch złości. Terapia mi uświadomiła, że nie muszę być wobec nikogo people pleaserem. Odmawianie lub posiadanie własnych planów jest w porządku i każdy ma do tego prawo. Oczywiście zmiana mojego nastawienia do samej siebie, ale też do ludzi wokół, pociągnęła za sobą emocjonalną lawinę.
Zobacz także: Kolega obraźliwie skomentował mój wygląd przy wszystkich znajomych
Przyjaciółka wymyśliła ostatnio, żebyśmy na trzy tygodnie pojechały nad morze i tam pracowały zdalnie. Zaklepała już nawet konkretny termin, bo była przekonana, że jak zwykle się zgodzę. Wyjaśniłam jej, że mi to nie odpowiada. Nie ustaliła nic ze mną tylko sama zadziałała, a ja jak zwykle miałam się dostosować. Kiedyś bym uległa, ale nie teraz. Po pierwsze: mam od lipca pracę hybrydową, a nie wyłącznie zdalną, więc nie mogę na trzy tygodnie zniknąć z firmy, bo ona tak sobie wymyśliła. Po drugie: kuzynka zaprosiła mnie na parapetówkę pod koniec lipca, a ja mam ochotę tam pójść. Po trzecie: termin wybieramy wspólnie, a nie jedna osoba stara się do siebie podporządkować drugą.
Wszystko to jej powiedziałam, choć dużo mnie to kosztowało. Każdy, kto uczy się stawiania granic, wie o czym mówię. Reakcja przyjaciółki? Oczywiście wybuch złości, że coś wymyślam i że gdybym naprawdę chciała z nią pojechać to zrobiłabym to bez gadania.
Obraziła się na mnie i mamy ciche dni. Mam takie chwile, kiedy myślę, że może słusznie się na mnie zezłościła. Chcę się wtedy do niej odezwać i wytłumaczyć, a potem sobie przypominam, że przecież miałam prawo jej odmówić.
Zastanawiam się, jak to wszystko dalej się potoczy. Czy nasza przyjaźń w ogóle to przetrwa. Znamy się od 6 lat, ona wie o mnie wszystko, ja o niej też. Dużo razem przeszłyśmy i zwyczajnie mi żal, że nasza relacja tak bardzo się w ostatnim czasie zmieniła.
Dominika
Czy przyjaciółka słusznie się na mnie złości? Zagłosuj: