Z własnej głupoty zaufałam niewłaściwej osobie. Przez kilka ostatnich miesięcy byłam w związku z facetem, który na mnie żerował. Utrzymywałam go, bo on ciągle nie miał pracy. Płaciłam rachunki, kupowałam jedzenie, pożyczałam mu pieniądze na jego wydatki. Nie osądzajcie mnie, po prostu dałam się zmanipulować.
W moich wcześniejszych związkach nigdy nie czułam się ważna. On potrafił mnie docenić, sprawić, że czułam się najpiękniejsza i jedyna w swoim rodzaju. Teraz wiem, że to był typowy love bombing. Jak wyszło na jaw, że mnie okłamuje i za moimi plecami bawi się, w dodatku za moje pieniądze, z innymi kobietami, kazałam mu się wynieść. Prosił, błagał, przepraszał, ale pomogłam mu się spakować i nie chciałam go widzieć.
Zobacz także: LIST: „Mój partner ma niezdrową relację z siostrą”
Problem polega na tym, że dorobiłam mu klucze do swojego mieszkania, jeszcze jak byliśmy w fazie „wielkiego zakochania”. On tych kluczy mi jeszcze nie zwrócił, a w dodatku nie mam gwarancji, że nie zrobił kolejnej kopii. Rozważam zmianę zamków zamiast pisania do niego i spotykania się w celu odzyskania kluczy, a z drugiej strony już sama nie wiem, czy to nie przesada i popadanie w paranoję.
Cała moja rodzina ma klucze do mojego mieszkania, więc wszystkim musiałabym dać nowe klucze i wyjaśniać, z jakiego powodu musiałam je wyrobić. Niestety nikt nie wiedział, że przez kilka miesięcy mieszkał u mnie taki pasożyt. Wszyscy myśleli, że po prostu się spotykaliśmy, bez mieszkania razem.
Facet mnie wykorzystał, ale w mojej obecnej sytuacji nie wiem, co gorsze. Wymiana zamków czy spotkanie z nim. Zdarzyło wam się wymieniać zamki po rozstaniu?
P.
Czy wymienić zamki w drzwiach po rozstaniu? Zagłosuj: