Nie chcę zabrzmieć jak jakiś potwór, ale w pewnym sensie odetchnęłam z ulgą, gdy usłyszałam o ich zerwaniu. Nigdy nie byliśmy bliskimi przyjaciółmi, jednak coś w tym związku mi nie pasowało. Chyba najbardziej to, że też miałam go na oku...
Zobacz również: Zobacz także: Czy to normalne, że on tak szybko otrząsnął się po rozstaniu?
Może nie byłam w nim zakochana, ale zawsze podobał mi się jako facet. Marzyłam o tym, że kiedyś spotkam kogoś podobnego. Zazdrościłam jego narzeczonej, ale uwierzcie nie mam nic wspólnego z ich zerwanymi zaręczynami. Wszystko zaczęło się dziać dopiero po fakcie. Jakoś specjalnie o to nie zabiegałam.
Miesiąc temu przestali być narzeczeństwem, a dziś chce, żebyśmy oficjalnie zostali parą. Coś tam iskrzy i nawet bym chciała, ale strasznie się boję. Może on jednak nie jest stabilny w uczuciach? I co powiedzą ludzie? Przecież niewiele brakowało, a wziąłby ślub i nagle ma inną. Ja też nie będę miała najlepszej prasy. Od razu pójdzie plotka, że to przeze mnie się rozeszli i żeruję na cudzym nieszczęściu.
Serce swoje, rozum swoje, a ja jestem w kropce. Gdyby nie fakt, że byli zaręczeni, wtedy nie musiałabym się zastanawiać. A tak... Niby facet, którego bym chciała, ale jednak taki trochę przechodzony. Mnie to nie przeszkadza. Innym na pewno.
I co mi doradzicie? Czy mimo wszystko powinnam dać szansę temu związkowi?
Agata
Zagłosuj: