Od paru miesięcy chodzę na siłownię, gdzie poznałam kilka nowych osób, w tym jednego trenera. Sporo ze sobą rozmawiamy. On jest singlem, ale wie, że ja mam chłopaka. Często opowiadam mu o Kubie, co niestety nie działa w drugą stronę. Kuba jest o tego trenera zazdrosny, choć tłumaczę, że to tylko mój kolega.
Zobacz także: Nie umiem dogadać się z moją świadkową
Nie da się oczywiście nie zauważyć, że trener jest przystojny i z racji wykonywanego zawodu dobrze wygląda. Mój Kuba z kolei jest domatorem. Zamiast iść na siłownię, woli grać w gry, co trochę się na jego sylwetce ostatnio odbija.
I teraz do sedna. Trener zaprosił mnie na kawę, na którą mam ochotę iść. Nie planuję nic więcej poza rozmową. Kuba może nie ma takiego ciała, jak on, ale kocham go i nie zrobiłabym nic głupiego. Poza tym nie chciałabym być w związku z trenerem personalnym który na każdym kroku ma kontakt z różnymi kobietami. Po co mi więc ta kawa? Może trochę dla własnego ego? Czuję, że to byłoby w sumie miłe iść z nim na spotkanie.
Czy taka kawa to już zdrada?
Milena
Czy wyjście z kolegą na kawę to już zdrada? Zagłosuj: