Przez całe życie w ogóle o siebie nie dbałam. Żadnego sportu, jadłam co popadnie i tak sobie tyłam z roku na rok. Przy wzroście 169 cm ważyłam ostatnio prawie 90 kilogramów. Dużo i było to widać. Poznałam kogoś i wreszcie się zmobilizowałam. Zaczęłam ćwiczyć w domu, potem zapisałam się na fitness, przeszłam na wegetarianizm i są efekty. W pół roku schudłam prawie 40 kilogramów.
Połowy mnie nie ma, czuję się fantastycznie. Ważę już tylko 54 kg. Dla mnie to idealna waga, bo w życiu nie byłam tak zgrabna i nie czułam się tak lekko. To jest ogromna zmiana i dobrze o tym wiem, ale niektórzy twierdzą, że robię sobie krzywdę. Za dużo, za szybko, tak nie można... Ale to wcale nie kosztowało mnie aż tyle wysiłku. Nie mam anoreksji, bulimii, ani nic takiego.
Zobacz także: „Nie ukrywam, że mam na to wielką ochotę”.
Prawda jest taka, że mój organizm był bardzo zastany. Siedziałam, leżałam, żarłam i tyle miałam z życia. Jak tylko zaczęłam cokolwiek robić, to nagle doznał szoku i zaczął spalać tłuszcz. Wydaje mi się, że schudłam w dobrym tempie, wcale nie za szybko. Przecież się nie głodziłam. Najlepszym dowodem na to jest brak obwisłej skóry na ciele. Są jakieś pojedyncze rozstępy, ale tym się nie przejmuję.
Ostatni raz byłam na badaniach u lekarza 3 miesiące temu. Wtedy ważyłam jeszcze ok. 70 kg. Nie widział w tym nic groźnego i nawet mnie chwalił, że wzięłam się za siebie. To teraz mam do niego lecieć i wmawiać sobie jakąś chorobę? Chudnę systematycznie i to nie bierze się z niczego.
Powinnam się przejmować ludzkim gadaniem? Taka waga mi wystarczy, chcę ją tylko utrzymać.
Edyta
Czy Edyta schudła za szybko? Zagłosuj: