Nie wiem skąd nagle taka moja popularność, ale jestem wręcz rozchwytywana przez koleżanki, kuzynki i inne dalsze znajome. Jak rodzą dzidziusia, to istnieje spora szansa, że przyjdą mnie prosić na chrzestną. Trzy razy już tak było, więc chyba sporo.
Moimi chrześniakami jest synek siostry, córeczka kuzynki i kolejny chłopiec, tym razem od znajomej. Jeśli się zgodzę, to będzie następny, bo syna urodziła jeszcze inna kuzynka i też mnie poprosi. Dowiedziałam się o tym nieoficjalnie od jej męża. Chciał mi dać czas na zastanowienie, co doceniam.
Zobacz także: Czy odezwać się do chłopaka, któremu dwa miesiące temu dałam kosza?
Szczerze, to nie do końca wiem, co mam w tej sytuacji zrobić. Każde chrzciny to wydatek. Nie wspominając o kolejnych urodzinach, komuniach i tak dalej. Sporo pieniędzy już wydałam na takie okazje.
Nie chciałabym jednak nikogo podliczać. Bycie rodzicem chrzestnym to w końcu nie tylko pieniądze. Czuję się w ten sposób doceniona jako osoba godna zaufania. W razie czego to chrzestna powinna się zająć dzieckiem. Ludzie wierzą, że ja temu podołam.
Także wątpliwości są i to spore. Niedługo młodzi rodzice mają do mnie wpaść, a ja muszę przygotować odpowiedź. Z jednej strony chcę, a z drugiej wiem, że to byłaby może przesada. Czwarty chrześniak… Kumulacja.
Zgodziłybyście się na moim miejscu?
Edyta
Czy zgodzić się na bycie chrzestną czwarty raz? Zagłosuj: