Większość moich związków niestety nie należała do udanych. Byłam oszukiwana, zdradzana, a nawet poniżana. Po terapii wiem, że powielałam strasznie dużo szkodliwych schematów. Wciąż uczę się tego, co jest dla mnie dobre.
W czerwcu poznałam chłopaka, który jest bardzo miły. W moim szkodliwym rozumowaniu miły równało się jednak z nudny. Zawsze wiedział, co powiedzieć, jak rozwiązać konflikt, jak mnie uspokoić. Był bardzo opiekuńczy i wyrozumiały. Widziałam, że bardzo mu na mnie zależy. Interesowało go to, co mówię, chciał spędzać ze mną wolny czas. Nigdy nie udawał, nie grał, nie obrażał się na mnie. Ja go bardziej traktowałam jak kumpla, a on był cierpliwy. Mówił, że zaczeka aż będę chciała związku.
Zobacz także: Narzeczony powiedział mi, że nie chce brać ślubu
Im lepszy był dla mnie, tym bardziej mnie irytował. Chyba dlatego, że przy nim wychodziły na wierzch wszystkie moje wady. Czułam się paskudnie, gdy miałam focha o głupotę, a on rozładowywał napięcie. W końcu stwierdziłam, że to nie jest facet dla mnie i dałam mu kosza. Powiedziałam wprost, żeby się nie łudził i zaczął spotykać z kimś innym.
Początkowo czułam ulgę, ale to trwało chwilę. Po dwóch miesiącach milczenia z jego strony właściwie nie jestem w stanie myśleć o nikim innym, tylko o nim. Tęsknię za nim. Może nawet go kocham. Na pewno chciałabym znów mieć go obok, nie jako kumpla i wielbiciela, tylko jako mojego chłopaka. Boję się jednak do niego odezwać po tylu tygodniach. Nie wiem, czy mam prawo. Doradźcie. Dać mu spokój czy zawalczyć o szczęście?
Magdalena
Czy odezwać się do chłopaka, któremu dwa miesiące temu dałam kosza? Zagłosuj: