Ten rok jest dla mnie bardzo trudny pod względem finansowym. Pensja bardzo mi się kurczy ze względu na rosnące rachunki i ceny w sklepach. Próbuję oszczędzać, ale to naprawdę bardzo trudne. Z coraz większym przerażeniem myślę o zbliżających się Świętach.
Mam dużą rodzinę. Są rodzice, trzy siostry, ich mężowie, ich dzieci. Do tej pory zawsze było tak, że każdy każdemu kupował prezent. Czasem dla rodziców składaliśmy się na coś większego, a dla reszty różnie. Drobiazgi lub coś lepszego. Ale przy takiej liczbie osób nawet drobne rzeczy sprawiają, że końcowy rachunek wychodzi ogromny.
Zobacz także: Ksiądz ostro o rodzicach dzieci, które zrezygnowały z lekcji religii
Myślę nad tym, żeby zaproponować rodzinie, abyśmy w tym roku zrezygnowali z tradycji kupowania sobie podarunków. Waham się jednak, bo to ważna część wigilijnej kolacji, która zawsze wiąże się z radością. Czekają na nią i dzieci, i dorośli. Zwyczajnie nie stać mnie jednak w tym roku na takie wydatki, bo potem może mi nie starczyć na inne podstawowe rzeczy.
Co robić? Jestem już załamana. Szukam drugiej pracy, żeby jakoś dorobić, ale stawki na pół etatu są żałosne.
Beata