Związałam się z Markiem trzy lata temu. Zostawiłam dla niego chłopaka, z którym byłam od drugiej klasy liceum. Zakochałam się po uszy, chyba od pierwszego wejrzenia. Dbał o mnie jak nikt dotąd. Imponował mi wiedzą i kreatywnością. Mogliśmy rozmawiać godzinami. Rok temu razem zamieszkaliśmy. Myślałam, że rozpoczyna się właśnie najbardziej ekscytujący i radosny etap w naszym związku, ale to właśnie wtedy zaczęły się u nas problemy.
Zobacz także: LIST: „Narzeczony odwołał nasz ślub”
Byłam przekonana, że Marek to facet idealny. Myślałam, że jestem z nim najszczęśliwsza, ale chyba miałam klapki na oczach. Jego największą wadą, której nie potrafię znieść i zaakceptować jest skąpstwo. Nie, nie jest wcale zwyczajnie oszczędny. Jego podejście do spraw finansowych graniczy z paranoją. Wcześniej nie miałam o tym pojęcia. Nie zauważyłam nic niepokojącego. Przez dwa lata wychodziliśmy na randki, a na wyjściach każdy najczęściej płacił za siebie. Horror zaczął się, kiedy wynajęliśmy razem mieszkanie. Marek przez cały czas próbuje kontrolować moje wydatki. Zaznaczę, że zarabiam. Nie wyciągam od niego pieniędzy. Mimo to ma do mnie pretensje, że kupuję sobie nowe ubrania, czy wydaję pieniądze u kosmetyczki. Robi mi awantury, że za długo siedzę po prysznicem albo że za często używam zmywarki. Wiele razy próbowałam z nim o tym rozmawiać, ale nic nie to nie dało. Wczoraj znów wybuchła kolejna kłótnia. Poszło jak zwykle o błahostkę, tym razem niezgaszone światło w łazience. Ciężko mi to wszystko znieść. Irytuje mnie okropnie, ale nadal go kocham. Czy nad tym da się jakoś zapanować? Czy dusigrosz może się zmienić?
Karolina
Czy da się zapanować nad skąpstwem? Zagłosuj: