Oboje z narzeczonym pochodzimy z rodzin, które lubią tradycję. Nie było mowy o tym, żeby nasze wesele od tego odbiegało. Ma być zaproszona cała rodzina, nawet ta daleka, ślub musi być w kościele, a zespół ma grać disco polo. Nie mam nic przeciwko temu, bo zależy mi, żeby każdy się dobrze bawił. Poza tym to rodzice płacą za wszystko po połowie.
Jest jednak kwestia, w której kompletnie nie możemy dojść do porozumienia. Mam na myśli obrączki. Adamowi podoba się zupełnie inny model niż mnie. On woli szerszą, z żółtego złota. Ja z kolei chciałabym mieć wąską obrączkę, z różowego złota, bo taką biżuterię noszę zazwyczaj. Stwierdziliśmy, że w takim razie każde z nas będzie miało inną obrączkę, bo przecież to nie jest wymóg, aby były identyczne. I tutaj wkracza moja rodzina.
Zobacz także: Czy powiedzieć mężowi, że wiem o jego zdradzie?
Mama z ojcem uważają, że to jakiś niepotrzebny wymysł. Za ich czasów obrączki były takie same i tej tradycji należy się trzymać. Kto to słyszał, żeby mąż miał na palcu inną obrączkę niż żona… I znów rozchodzi się o finanse, bo to oni płacą. Nie kupią nam dwóch różnych obrączek, a przynajmniej tak twierdzą. Jak mam ich przekonać? Nie chcę przecież do końca życia nosić na dłoni pierścionka, który w ogóle mi się nie podoba.
Wy macie takie same obrączki jak Wasi mężowie?
Justyna
Czy obrączki ślubne muszą być identyczne? Zagłosuj: