W lutym poznałam na Tinderze faceta, który jest perkusistą w pewnym zespole. Nie jest to popularna kapela, przynajmniej ja ich nie znałam, kiedy zaczęliśmy ze sobą rozmawiać. Mają jednak sporo fanów, którzy interesują się tym konkretnym gatunkiem muzyki, koncertują, wydają płyty.
Facet wydawał się bardzo fajny. Poszłam z nim na randkę trochę z ciekawości, czy będzie się zachowywał jak jakiś celebryta, ale okazał się bardzo normalny i wesoły. Super spędziło nam się czas i to on nalegał na kolejne, a potem jeszcze na trzy następne spotkania. Umawialiśmy się w miejscach publicznych, więc nie było całowania czy zbliżeń. Buzi w policzek, łapanie mnie za ramię, jak coś opowiadał, tyle. Byliśmy też w codziennym kontakcie na Messengerze i kontakt tam raz inicjował on, raz ja. Tłumaczył mi, że jest sam, bo trudno mu znaleźć osobę, która zrozumie to, że on w tygodniu siedzi w domu, a jest w trasie od piątku do końca weekendu. Mówił, że marzy o poważnym związku i na każdym kroku dawał mi przesłanki, że chciałby spróbować ze mną czegoś więcej.
Zobacz także: Czy przyznać się, że pochodzę z patologicznej rodziny?
Nagle zamilkł. Z dnia na dzień dosłownie cisza. Nie odpisywał na Facebooku, ani na Instagramie. Jego numeru telefonu nie miałam. Widziałam jednak na IG, że nic mu nie jest, koncertuje, podróżuje, ma się dobrze. Jego zachowanie mnie zdziwiło, bo nic nie wskazywało na to, że nagle mnie zghostuje, w dodatku bez żadnego powodu. Jednego dnia pisze mi miłe rzeczy, planuje następną randkę, a kolejnego zupełnie się ode mnie odcina.
Wiem, że jego zachowanie jest niedojrzałe i to on ma problem nie ja, ale dowiedziałam się, że jego zespół będzie grał na początku maja koncert w naszym mieście i pomyślałam sobie, że dla śmiechu tam pójdę. Stanę pod sceną i będę się na niego patrzeć jak jakaś stalkerka, żeby poczuł się nieswojo. Mam ochotę zagrać mu tak na nosie, choć wiem, że to głupie i dziecinne. Kusi mnie, żeby dawać nauczkę takim palantom. Iść na ten koncert?
P.