Moje dzieciństwo nie należało do najłatwiejszych. Tata pił od zawsze, dzień w dzień. Często się awanturował. Krzyczał na mamę i na mnie. Tyle dobrego, że nigdy nas nie bił. To było głównie dręczenie psychiczne. Mama zaczęła sięgać po alkohol, jak już byłam nastolatką. Starałam się z nią rozmawiać, tłumaczyć jej. Obiecywała, że nie będzie pić, a potem robiła to w ukryciu.
Wyprowadziłam się z domu, jak tylko skończyłam 18 lat. Przeniosłam się do mojego chłopaka, z którym wtedy się spotykałam, znalazłam pracę. Związek nie przetrwał, ale udało mi się uzbierać jakieś oszczędności, żeby wynająć pokój w innym mieście. Chciałam odciąć się od łatki „dziewczyny z patologii”, bo w mojej miejscowości wszyscy wiedzieli, że rodzice piją.
Zobacz także: Partner opowiedział mi o swoich fantazjach. Jestem przerażona
Mam z nimi kontakt, ale nie lubię ich odwiedzać. To raczej zrozumiałe. Problem polega na tym, że spotykam się od 5 miesięcy z Michałem. On nie wie, jak wyglądało moje dorastanie. Nie mówię o tym, że moi rodzice mają problemy z alkoholem. Wyjaśniłam mu tylko pobieżnie, że nie jestem z nimi w najlepszej relacji. Coraz częściej pojawiają się jednak z jego strony pytania, czemu się między nami popsuło. Stwierdził też, że chciałby ich poznać, skoro ja zostałam już przedstawiona jego mamie i tacie. Nie wyobrażam sobie tego. On pochodzi z ciepłej, dobrej rodziny. Nie to, co ja. Mam go zawieźć do rodziców, żeby patrzył na pijanego ojca i matkę?
Bardzo źle mi z tym wszystkim. Wstydzę się tego, skąd pochodzę. Chciałabym się odciąć grubą kreską od moich rodziców i udawać, że oni nie istnieją. Tak się jednak nie da.
Michał jest dobrą osobą. Na pewno by zrozumiał, że nie każda rodzina jest idealna, ale jakaś cząstka mnie panicznie się boi, że on zmieni o mnie zdanie. Nie chcę być znowu postrzegana jako „dziewczyna z patologii”.
Justyna
Czy przyznać się, że pochodzę z patologicznej rodziny? Zagłosuj: