Zaczęło się od stawiania roweru tuż obok drzwi do mieszkania. Codziennie się o niego potykałam, aż wreszcie nie wytrzymałam. Powiedziałam, że to przegięcie, a na dodatek spore niebezpieczeństwo. Korytarz to droga ewakuacyjna w razie pożaru. Schowali do wózkowni. Jednak się dało.
Później zauważyłam pana domu rzucającego pety do ogródka. To już zgłosiłam administracji, bo nie chcę się użerać.
Została jeszcze jedna rzecz, która nie daje mi spokoju. Pewnie dlatego, że codziennie na nią patrzę i co najgorsze - czuję. Chodzi o wystawę butów na wycieraczce. W mieszkaniu żyje małżeństwo z dwójką dzieci, więc codziennie przynajmniej 4 pary stoją pod moim nosem.
Najgorsze jest obuwie robocze, bo to jakiś budowlaniec. Wietrzy je na klatce.
Gdy zwrócę im uwagę, to pewnie powiedzą, że nie rozumiem problemu. Bo ja mam balkon, a oni nie. Poza tym ledwo się tam mieszczą, a my żyjemy tylko we dwójkę.
Mimo wszystko uważam, że zostawianie brudnych butów na wspólnym korytarzu to już przesada. Co będzie dalej? Wystawią tam kosz na śmieci?
Mam ich upomnieć wprost czy na przykład napisać anonimowy liścik? Albo znów załatwić to przez administrację? Zdaję sobie sprawę, że to ja brzmię, jak bym miała ze wszystkim problem, ale postawcie się w mojej sytuacji.
Alicja
Czy zwrócić sąsiadom uwagę wprost? Zagłosuj: