Jeśli masz nieodparte wrażenie, że wszystkie otaczające Cię kobiety jedynie udają przyjacielskie, a tak naprawdę mają inne zamiary i są Twoimi rywalkami, możliwe, że cierpisz na syndrom królowej pszczół. To zjawisko psychologiczne, jakie dotyczy w głównej mierze kobiet. Współpracujących z nimi mężczyzn traktują z niemałą sympatią, nie widząc w nich najmniejszego zagrożenia dla swej pozycji. Co innego, jeśli chodzi o współpracowniczki... To dla osób osób dotkniętych owym syndromem uosobienie zła. Ich zdaniem każda przedstawicielka płci żeńskiej nie robi nic innego, jak tylko manipuluje otoczeniem i snuje coraz to perfidniejsze intrygi.
Zobacz także: „Dwoiłam się i troiłam, ale on nigdy nie był ze mnie zadowolony...”. Wykańczający związek z psychofagiem
Syndrom królowej pszczół najczęściej dotyczy kobiet, które mają bardzo silne charaktery. Są niezwykle pewne siebie, stanowcze i lubią mieć nad wszystkim kontrolę. Rywalizacja ich nie stresuje. Wciąż są w stanie gotowości, aby się z kimś zmierzyć. Nierzadko robią wrażenie wyniosłych i zimnych. Oczywiście lodowatymi, pełnymi wrogości spojrzeniami obdarzają jedynie swoje koleżanki z pracy.
W towarzystwie mężczyzn zmieniają się nie do poznania - są otwarte, pomocne sympatyczne i kokieteryjne. Współpracowniczki nie mogą liczyć na dobre słowo, czy jakikolwiek innym przejaw sympatii z ich strony. Nie mają co oczekiwać wyciągnięcia do nich pomocnej dłoni. Królowa pszczół nigdy nie zrobi im przysługi lub uprzejmości. Kobiety, jakie dotknął syndrom królowej pszczół sprawiają wrażenie samic alfa, jednakże mają spore problemy z samoakceptacją. Wszystko przez to, że panicznie boją się utraty swojej pozycji. Podobne doświadczenia ma jedna z naszych czytelniczek.
„Sytuacja w mojej pracy stała się nie do zniesienia. Pogarszała się stopniowo już od roku. Chciałam się zwolnić, ale wciąż miałam nadzieję, że wszystko się zmieni. Długo walczyłam o tę posadę. To firma, w jakiej mogę się w końcu rozwijać. Trudno mi to wszystko rzucić... Problem w tym, że moja szefowa mnie nie znosi. Chociaż daję z siebie wszystko, jestem obowiązkowa i zawsze podchodzę do wszystkich projektów ambitnie, zawsze ma do mnie mnóstwo pretensji. Nieustannie wytyka mi mnóstwo błędów. Tyle że wcale ich nie popełniam...
Zobacz także: „Bagaż z mojego poprzedniego związku okazał się za ciężki...”
Gdy zaczynam się bronić i podważać jej zdanie, nagle obraca kota ogonem. Nie widzi już żadnego problemu. Robi ze mnie idiotkę, która wiecznie ma jakiś problem. Wiele razy upokorzyła mnie w ten sposób przy całym zespole. Nie tylko ja mam z nią kłopot. Bardzo podobnie traktuje moje dwie koleżanki. Pracujemy najlepiej i najciężej, więc nie możemy zrozumieć jej zachowania. Co ciekawe, wspaniale traktuje wszystkich mężczyzn. Mogą się obijać, zawalać projekty i spędzać długie godziny na papieroskach na zewnątrz, a i tak otrzymują premie i pochwały...”.
K.
Miałaś kiedyś do czynienia z kobietą borykającą się z tym syndromem? Zagłosuj: