Benching to zjawisko powszechne od bardzo dawna. Od niepamiętnych czasów zdarzają się przecież w miłosnych historiach gracze, którzy działają bardzo nie fair i świadomie manipulują uczuciami innych. Popularne hasło benching to innymi słowy trzymanie kogoś na ławce rezerwowych. Ta nieszlachetna praktyka w większości przypadków wynika z wielkiego egoizmu i niedojrzałości emocjonalnej.
Zobacz także: Pierwsza miłosna pomoc. Jak najszybciej się odkochać?
Nie chcemy wiązać się na stałe, a jednak mamy od czasu do czasu ochotę powychodzić na randki i poflirtować? Jesteśmy nieprzytomnie zakochani w kimś, kto w ogóle nie odwzajemnia naszych gorących uczuć i chcemy mieć jakąś emocjonalną odskocznię? A może z całych sił pragniemy wzbudzić zazdrość swojego ex, który zostawił nas na lodzie dla kogoś innego? W podobnych przypadkach wiele osób wpada na pomysł, aby wykorzystać do swoich celów osobę, która jest nimi zainteresowana.
W bardzo wyrachowany sposób zaczynają ją mamić. Choć nie robi na nich większego wrażenia, prawią jej mnóstwo komplementów. Udają zakochanych. Nieustannie robią jej wielkie nadzieje na wspaniałą wspólną przyszłość. Adorują ją, a gdy nareszcie zaczyna działać jak marionetka i poddawać się ich woli, zależnie od swoich potrzeb przystopowują relację, by potem ponownie ją odświeżać. I tak w kółko...
Zobacz także: Co zwiastuje kryzys psychiczny? Jeśli w porę zauważysz te symptomy, nie dopuścisz do niego
Benching, który nazywa się także karmieniem okruszkami to bardzo niebezpieczna emocjonalna manipulacja. Jeśli podobne zwodzenie trwa bardzo długo, może poprowadzić do tragicznych konsekwencji. Zdarza się bowiem benching wieloletni. O takiej sytuacji wspomina w swoim liście Agata:
„ Przez trzy lata spotykałam się z mężczyzną, który był bencherem. Mieszkał w innym mieście, regularnie przyjeżdżał do mnie na weekendy. Rzadziej spotykaliśmy się u niego. Zawsze było cudownie, romantycznie. Po kilku miesiącach takich spotkań zaczął opowiadać o tym, że jestem miłością jego życia.
Gdy po roku związku na odległość zaczęłam podejmować temat wspólnego zamieszkania, rozluźniał na jakiś czas relację. Zaczynał szukać dziury w całym, byle tylko za coś się na mnie obrazić. Byłam zakochana, nie rozumiałam jego postępowania. Nie wyobrażałam sobie życia bez niego. Trzy tygodnie jego milczenia skazywały mnie na mękę... Zaczęłam wpadać w depresję. Przejrzałam na oczy dopiero po trzech latach takich manipulacji. Zobaczyłam, kim jest naprawdę - zagubionym zakompleksionym chłopcem ze skłonnościami do mówienia nieprawdy, który nie potrafi kochać i ciągle udaje macho.”
Czy Ciebie też dotknął kiedyś benching? Zagłosuj: