Od kiedy pamiętam, mam skłonności do przyjmowania roli męczennicy. Tak jest już od lat nastoletnich. W drugiej klasie liceum zadurzyłam się w koledze z równoległej klasy. W tym samym czasie podkochiwała się w nim moja przyjaciółka. Wiedziałam, że to na mnie Kamil zwraca uwagę, a nią nie jest wcale zainteresowany. Mogliśmy być razem, ale mimo to robiłam wszystko, aby popchnąć ją w jego ramiona. Była mi tak wdzięczna... Nie mogła uwierzyć w to, że tak się dla niej poświęciłam. Jej oddanie, sympatia, jaką mnie darzyła i wielka wdzięczność sprawiły, że poczułam się dobrze. Byli potem razem szczęśliwi przez wiele lat.
Przez lata wciąż oddaję ludziom podobne „przysługi”. Zauważyłam, że specjalnie tak komplikuję różne sprawy, aby wyszły niepomyślnie dla mnie i świetnie dla innych. Uszczęśliwiam innych swoim kosztem...
Zobacz także: Nie mogę przestać kupować. Zakupoholizm zniszczył mi życie
Wciąż biorę na siebie za dużo obowiązków. W pracy ciągle zostaję po godzinach. W domu robię wszystko sama i nie pozwalam chłopakowi, by w czymkolwiek mi pomagał. Każdy dzień kończę z bólem głowy i krzyża. Przepracowuję się, specjalnie przeciążam fizycznie, jak i psychicznie. Wszystko dla wdzięczności i pochwał. Wszystko dla uznania innych.
Kilka miesięcy temu zauważyłam, że mój chłopak zaczął interesować się swoją koleżanką z pracy. Jest bardzo atrakcyjna, zabawna. Spotyka się z nią... przeze mnie.
Zaczęło się tak. Mieliśmy wybrać się z M. na koncert. Planowaliśmy to od wielu miesięcy - to nasz ulubiony zespół, który rzadko koncertuje w Polsce. Choć bardzo cieszyłam się na ten wieczór, nagle postanowiłam zrezygnować... Wytłumaczyłam się kryzysową sytuacją w pracy i tym, że muszę zostać w niej do wieczora.
Zobacz także: Mój mąż stał się materialistą. Nie poznaję go...
Zaproponowałam M., aby zabrał na koncert swoją współpracowniczkę. W mojej głowie pojawiła się dziwna niepokojąca fantazja - to, że mój chłopak zacznie mnie z nią zdradzać, a ja wspaniałomyślnie mu to wybaczę. I znów będzie patrzył na mnie tym wdzięcznym, pełnym oddania spojrzeniem. Będzie mnie przepraszał i doceniał, nie mogąc uwierzyć, że można zachować się aż tak szlachetnie.
Wiem, że to toksyczne. Nie potrafię jednak sobie pomóc i zrozumieć, dlaczego tak się zachowuję. Mam ochotę doprowadzić mój plan do końca, choć wiem, że to prawdziwy obłęd...
K.
Czy zachęcić partnera do zdrady? Zagłosuj: