Kilka miesięcy temu zostałam żoną Kajetana. Przez dłuższy czas naszego związku mieszkaliśmy w Niemczech. Mieliśmy stały kontakt z moją rodziną. Jesteśmy z nimi bardzo zżyci, regularnie nas odwiedzali, a i my często jeździliśmy do Polski. Z rodziną męża zawsze było inaczej.
Zobacz także: Czy jest szansa, że on jeszcze zmieni swoje postępowanie?
Jego rodzice są po rozwodzie. Rozstawali się przez kilka lat, kiedy Kajetan był nastolatkiem. Walczyli o majątek i o niego. Nietrudno sobie wyobrazić, jak negatywny wpływ miało to na jego psychikę. Odsunął się od nich. Byli tak zajęci sobą, że rzadko kiedy mógł na nich liczyć. O tym, że mają syna przypominali sobie zazwyczaj kilka razy do roku, kiedy rozpoczynała się między nimi kolejna batalia - o to, które z nich odwiedzimy w Boże Narodzenie. I jego matka i ojciec mają w zwyczaju wyprawiać luksusowe święta w swoich wielkich i równie luksusowych domach. Mało tam rodzinnego ciepła, to raczej wyłącznie działanie na pokaz.
Tuż po ślubie przeprowadziliśmy się do Polski. To wtedy matka Kajetana zaczęła zabiegać o moją przyjaźń. Wcześniej mało kiedy zwracała na mnie uwagę. Kiedyś nawet wytknęła mi, że zachowuję się jak ktoś z prowincji... Teraz pisze do mnie każdego dnia, co kilka dni dzwoni. To nienaturalne. Oboje z Kajetanem jesteśmy tym zdziwieni, a do jej wielkiej przemiany podchodzimy z dystansem. Niezbyt lubię jej towarzystwo. Jest apodyktyczna i kapryśna. Poza tym ciągle przypomina mi o tym, że mam do niej mówić po imieniu.
Zobacz także: Prowadzę podwójne życie. Nie potrafię z tym skończyć
Powiem szczerze, że nigdy nie przeszłoby mi to przez gardło... Czułabym się z tym bardzo niezręcznie. Kajetan ma podobną opinię. Starałam się jej to ostatnio wytłumaczyć, ale obraziła się na mnie.
A.
Czy mówić do teściowej po imieniu, skoro za nią nie przepadam? Zagłosuj: