Moja przyjaciółka za trzy tygodnie wychodzi za mąż. Cieszę się ogromnie z jej szczęścia, ale bardzo stresuje się jednak weselem, na którym miałabym być jedyną singielką. Miał na nie ze mną pójść kolega, ale właśnie zrezygnował, tłumacząc się służbowym wyjazdem.
Od kiedy rok temu porzucił mnie narzeczony, z którym akurat byliśmy na etapie organizowania ślubu, nie potrafię uporządkować swojego życia. Niedawno wyszłam z depresji, ale czuję, że nadal nie jestem jeszcze w pełnej formie. Nie wiem więc, czy wybranie się na wesele będzie dla mnie dobre.
Zobacz także: Mój partner nie znosi wyjeżdżać na wakacje. Znów przekonywać go do wyjazdu, czy pojechać bez niego?
Przyjaciółka zapewnia mnie, że będę świetnie się bawić, ale to chyba mało prawdopodobne. Szczerze mówiąc, to raczej nie będę w stanie. Patrzenie na zakochane pary i ich czułości sprawia, że zaczynam czuć się niekomfortowo. Jeszcze bardziej dotkliwa staje się wtedy dla mnie samotność. Jeszcze intensywniej zaczynają powracać złe wspomnienia. Obawiam się, że otoczona samymi idealnie dobranymi parami, na weselu zacznę czuć się depresyjnie.
Nie chodzi jednak tylko o mój spadek nastroju. Nie chcę, aby inni zauważyli mój stan. Wyobrażam sobie, jak może to wyglądać z zewnątrz. Taki wspaniały dzień! Takie szczęście przyjaciółki, a jej koleżanka z dzieciństwa siedzi tuż obok niezadowolona, jakaś naburmuszona. Chyba dwulicowa i strasznie zazdrosna... Prawdziwy nietakt...
Na szczęście nie jestem świadkową na ślubie. Zastanawiam się, czy w ostatniej chwili nie zrezygnować z pójścia, mówiąc ze jestem chora. Nadal nie potrafię zdecydować - pójść, czy nie?
Justyna
Zobacz także: Najbardziej lubię samotność. Czy coś ze mną nie tak?