Niedawno wróciłam do randkowania. Umawiam się z różnymi chłopakami i badam, co mi się podoba, a czego nie jestem w stanie zaakceptować. Mam też zasadę, że zawsze na pierwszej randce płacę za siebie.
Po pierwsze robię to dlatego, że nigdy nie wiem, czy będzie drugie spotkanie. Nie chcę, żeby ktokolwiek poczuł się przeze mnie wykorzystamy czy naciągnięty. Bez względu na to, czy jest to tylko kawa, czy drink i kolacja, swój rachunek opłacam sama.
Po drugie, podkreślam w ten sposób swoją niezależność. Zarabiam, utrzymuję się sama, więc mogę też sama za siebie zapłacić.
Zobacz także: Ograniczyłam kontakt z koleżankami, które mają dzieci
Na kolejnych randkach, jeśli do nich dojdzie, może być różnie. Raz to on może zapłacić cały rachunek, innym razem ja to zrobię.
Koleżanki niezbyt rozumieją moje podejście. One na każdej pierwszej randce oczekują, że to facet zapłaci. A jaki Wy macie do tego stosunek?
Zuza
Czy płacicie za siebie na pierwszej randce? Zagłosuj: