Niecały miesiąc temu razem zamieszkaliśmy. Przyznam, że naciskałam na to, bo spotykamy się od trzech lat i po prostu nie wyobrażałam sobie, żebyśmy dalej mieszkali osobno. On początkowo z tą decyzją zwlekał. Twierdził, że mnie kocha, ale boi się następnego kroku. W końcu po dłuższej rozmowie doszliśmy oboje do wniosku, że albo w jedną, albo w drugą stronę. Zamieszaliśmy razem.
Ja czułam ekscytację, on radość połączoną ze strachem. Nigdy wcześniej nie mieszkał z dziewczyną, zastanawiał się jak to będzie. Na początku nie było łatwo, nie ukrywam. Trochę się spieraliśmy o obowiązki domowe, o wspólne spędzanie czasu, i takie tam. Przez cały ten czas czułam jednak, że to jest facet, którego kocham i z którym chcę być.
Zobacz także: Mój pierwszy raz był koszmarny
W weekend on poszedł na „męską” imprezę. Nigdy nie robiłam mu wymówek z powodu takich wyjść z kumplami, zawsze miał pod tym względem swobodę. Od kiedy mieszkamy razem, to było takie jego pierwsze wyjście. Zapytałam go, o której wróci. Chodziło mi o porę orientacyjną, żebym się nie martwiła. Mógłby powiedzieć „o 5 rano” i w porządku. Jego to pytanie jednak zezłościło. Stwierdził, że nie jestem jego matką i że nie będzie się przede mną tłumaczył. Wyszedł z domu wkurzony, choć starałam się wyjaśnić, że nic złego nie miałam na myśli.
Z tej imprezy nie wrócił ani w środku nocy, ani nawet nad ranem. W mieszkaniu pojawił się dopiero o 11:00! Czułam się z tym okropnie. Zamartwiałam się przez ten cały czas, pisałam do niego wiadomości, a hrabia nic. Po prostu przed południem zjawił się w domu, w dodatku od razu poszedł spać.
Było mi potwornie przykro, nie wiedziałam, co mam o tym myśleć. Z kim był, co robił, u kogo nocował. I najgorsze: czy mnie zdradził? On odespał, wstał, zaczęliśmy rozmawiać. Przeprosił mnie, że nie wrócił na noc. Twierdzi, że spał u kumpla. Dodał, że zdarzało mu się wcześniej wracać następnego dnia z imprez, tylko wtedy nie mieszkaliśmy razem i o niczym nie wiedziałam. To oznacza, że mnie często okłamywał, bo pisał mi na przykład o 3:00 nad ranem, że leży już w łóżku, a nadal wtedy balował.
Teraz teoretycznie jest między nami ok., ale nie potrafię przestać myśleć o tym, że nie był ze mną szczery. Poza tym to oznaka braku szacunku do mnie, że mieszkamy razem od niecałego miesiąca, a on znika na całą noc i nie daje znaku życia. Co mam zrobić z tym wszystkim?
Maja
Czy wybaczyć mu, że nie wrócił do domu na noc? Zagłosuj: