Dostałam posadę jako asystentka w biurze pewnej firmy. Nie zarabiam dużo, ale to w końcu mój pierwszy raz, poza tym nie mam żadnego specjalnego wykształcenia.
Na początku było ok. Dosyć młody szef (właściciel) starał się rozkręcać biznes, nie było zbyt wyraźnego podziału obowiązków, wszystko jakoś szło, lubiłam przychodzić do pracy. Ostatnio jednak wiele się zmieniło. Jemu coś odbiło, a pracowników zaczął traktować jak śmieci. Już nie pamiętamy kiedy ostatnio za coś nas pochwalił, mimo że obowiązki wypełniamy jak należy. Ciągle coś mu nie pasuje. I gdyby chociaż komunikował nam zarzuty w kulturalny sposób… On jednak używa wulgaryzmów, wykrzykuje, mówi że siłą nas tu nie trzyma.
Próbowaliśmy już z nim dyskutować, ale to go tylko bardziej nakręca. W sumie w firmie pracuje kilkanaście osób, z których kilka już podjęło decyzję o odejściu. Jakoś po znajomości podostawali pracę. Ja mam jednak obiekcje. Po pierwsze nie mam niczego nagranego, żadnej nowej pracy, a z czegoś trzeba żyć. Po drugie, mimo że facet jest podły i chamski, ja nie chcę zniżać się do jego poziomu i wyskakiwać z zagraniem poniżej pasa… Co powinnam zrobić? Jak postąpić? Unieść się honorem i odejść, zostając bez pracy czy może podkulić ogon pod siebie, zbuntować przeciwko grupie i dalej znosić upokorzenia?
Ania
Czy powinnam rzucić pracę? Zagłosuj: