Różne rzeczy widziałam w swoim życiu. Czasami imprezy wymykają się spod kontroli, ludzie wymiotują gdzie popadnie, rozlewają alkohol, roznoszą błoto po domu. Zdarza się i organizator domówki powinien zdawać sobie sprawę z ryzyka.
Gdyby przydarzyła mi się taka wpadka, to po prostu bym przeprosiła. Ale ja zrobiłam coś jeszcze gorszego. W sobotę byłam na parapetówce u koleżanki i jej chłopaka. Nowe mieszkanko, kredyt na 30 lat, fajnie urządzone. Po mojej wizycie nie jest już tak ładnie.
Wszystko przez mój głupi nałóg, który wreszcie musiał doprowadzić do katastrofy.
Zobacz także: Przyjaciółka zasypuje mnie zdjęciami swojego dziecka
Przyznaję uczciwie, że trochę wypiłam, tak jak wszyscy. Chciałam zapalić na balkonie, na co właściciele od razu się zgodzili. Przygotowali nawet popielniczkę, choć sami papierosów nie znoszą. Jakoś tak odruchowo odpaliłam jeszcze przed drzwiami balkonowymi.
Chciałam szybko wyjść na zewnątrz, ale zaczepiłam papierosem o firankę, robiąc sporą dziurę. Pet spadł na ziemię i wypalił czarny ślad w ich białym dywanie. Straszny wstyd, ale w stanie upojenia człowiek bagatelizuje takie sprawy.
Koleżanka się nawet śmiała, że wreszcie ktoś porządnie jej ochrzcił mieszkanie. Bo co to za parapetówa bez demolki. No, ale od tego czasu się nie odzywa, a mnie jest strasznie głupio. Wiadomo, że nie zrobiłam tego specjalnie, ale dziś raczej im nie jest do śmiechu.
Myślicie, że powinnam im zaproponować pokrycie szkód? To trochę będzie kosztowało, ale nie chcę tracić znajomych przez chwilę nieuwagi.
Ilona
Na domówce u koleżanki i coś zniszczyłam. Powinnam zapłacić za szkodę? Zagłosuj: