Poznaliśmy się na studiach. Nie dostałam się na wymarzoną medycynę, więc poszłam na weterynarię. Tam spotkałam Miłosza. Jego rodzice mają na wsi (jakieś 70 km od Warszawy) sporą klinikę dla zwierząt i on nie miał wyboru – jako ich jedyny syn musiał nauczyć się zawodu, by przejąć po nich biznes. Ja byłam na weterynarii trochę z konieczności, myślałam że przezimuję tam jeden rok i dostanę się na studia medyczne. Miłosz zauroczył mnie od pierwszego wejrzenia, dość szybko zostaliśmy parą mimo ogromnych, dzielących nas różnic, a ja przestałam myśleć o medycynie.
Zobacz także: Przyjaciółka zasypuje mnie zdjęciami swojego dziecka
Po paru latach udanego związku musimy jednak podjąć ważną decyzję – co dalej? On wie – wraca do siebie na wieś, pracować w klinice. Chce, żebym ja przeprowadziła się razem z nim i zamieszkała w domu jego rodziców. To naprawdę majętni ludzie, mają spory dom, pomieścilibyśmy się bez problemu. Kocham Miłosza, to nie ulega wątpliwości. Ale ucieczka z miasta, które kocham tak samo mocno, bardzo mnie przeraża. Tutaj także mam gdzie pracować, ale to oznaczałoby rozłąkę. Nie mamy już osiemnastu lat, związek na odległość nie wchodzi w grę. Nie wiem jednak, czy dam radę wytrzymać na wsi, gdzie mieszka kilkadziesiąt osób, a jedyną rozrywką są wesela w remizie, picie piwa pod sklepem albo dożynki.
Co robić? Bardzo zależy mi na radach kobiet, które znalazły się w podobnej sytuacji, musiały z czegoś zrezygnować dla miłości. Czy żałowałyście?
Zuza
Czy wyprowadzić się na wieś do domu rodzinnego partnera? Zagłosuj: