Pół roku temu rozstałam się z moim eks. Poszło o pieniądze. On nie kwapił się, żeby iść do pracy, a ja go naiwnie utrzymywałam przez kilka miesięcy. Wierzyłam, że lada moment zacznie zarabiać. On potrafił mną świetnie manipulować. W tym czasie mieszkał u mnie, jadł za moje pieniądze i żył za moje pieniądze. Pożyczyłam mu też „na słowo” 2,5 tysiąca złotych. Nie jednorazowo, tylko w różnych odstępach czasu. Obiecał, że mnie spłaci.
Jak sytuacja zaczęła się przedłużać, a on wciąż był bezrobotny, postawiłam ultimatum. Albo pójdzie do jakiejkolwiek pracy i zacznie się dokładać do rachunków, albo do widzenia. Wtedy się wyprowadził, co mnie zaskoczyło. Sądziłam naiwnie, że zależy mu na mnie, ale okazało się oczywiście, że było mu wygodnie. Wykorzystywał mnie, co dość szybko i boleśnie do mnie dotarło.
Zobacz także: Mama mojego chłopaka ciągle mnie straszy wojną
Mój błąd. Przez jakiś czas obwiniałam siebie o naiwność, ale na szczęście poszłam na terapię. Psycholog mi uświadomił, że eks umiejętnie mną manipulował, a ja chciałam wierzyć w jego dobre intencje. Mimo to miałam siłę postawić ultimatum i zawalczyć o siebie, nawet jeśli jego wyprowadzka i odejście były dla mnie ciosem. W ostatecznym rozrachunku mogę być dumna z siebie. On już nie jest moim problemem, nie muszę go utrzymywać i zamartwiać się jego brakiem pracy.
Pozostała jednak kwestia jego długu, którego nadal nie spłacił, bo nie ma z czego. Mieszka u mamy, nadal nie pracuje. Dalej jest darmozjadem, tylko że już nie pod moim dachem. Jego mama jest kochaną, dobrą kobietą. Miałyśmy bardzo dobre relacje, kiedy byłam z jej synem, a po rozstaniu nadal utrzymujemy kontakt. Jest rzadszy, ale nadal bardzo serdeczny.
Ona zna sytuację syna, wie o jego długu wobec mnie. Jest jej za niego wstyd, ale za bardzo nie wie, co ma zrobić. Jest bezradna wobec jego lenistwa, bezczelności. Tak naprawdę powinna go wyrzucić z domu, ale nigdy tego nie zrobi, bo go kocha i jest jego matką.
Powiedziałam jej, że nie zamierzam dłużej czekać, aż jej syn łaskawie znajdzie pracę i mnie spłaci, dlatego skieruję sprawę do sądu. Nie podpisaliśmy co prawda żadnej umowy, ale mam kilka naszych konwersacji SMS-owych, w których przyznaje się do tego, że ma u mnie dług. Mam też potwierdzenie przelewów, a jak będzie trzeba, to znajdę również świadków, którzy doskonale znali sytuację moją i mojego eks.
Jego mama, jak dowiedziała się o moich zamiarach, rozpłakała się. Poprosiła mnie, żebym nie szła do sądu. Powiedziała, że ona spłaci jego dług i że będzie mi przelewać systematycznie pieniądze ratami.
Zatkało mnie, jak usłyszałam o tym pomyśle. Tłumaczyłam jej, że to najgorsze możliwe rozwiązanie, bo on nie wyciągnie z tego żadnej lekcji. Ona kolejny raz go ratuje z opresji, a on za chwilę zaciągnie kolejny dług u następnej osoby i tak będzie w kółko. Musi dostać nauczkę, musi zrozumieć, że dorosłość polega na tym, żeby na siebie zarabiać i spłacać wszystkie należności. Ona jednak ciągle mi płacze do słuchawki, prosi mnie, żebym nie szła do sądu i załatwiła to z nią, za jego plecami.
Co mam robić?
Marta
Mój były ma u mnie dług, który chce spłacić jego mama. Zgodzić się? Zagłosuj: