Jestem od 8 lat w szczęśliwym związku. Znajomi twierdzą, że zachowujemy się jak stare dobre małżeństwo, ale nie jest z nami aż tak źle. Wciąż iskrzy, nie narzekamy zupełnie na nic. Nadal uwielbiam z nim rozmawiać, spędzać noce lub po prostu być obok. Myślałam, że nic więcej mi do szczęścia nie trzeba, ale nie oszukujmy się... Zegar tyka, a my stoimy praktycznie w miejscu.
Lubię stabilizację, ale chyba wolałabym jej zaznać w małżeństwie. To po prostu praktyczne rozwiązanie. Łączy nas coś więcej, niż sympatia, mamy wobec siebie zobowiązania, a także prawa. Teraz, gdyby któreś z nas trafiło do szpitala, to według przepisów jesteśmy dla siebie obcy. Takich przykładów jest znacznie więcej. Chcę ślubu bardziej niż kiedykolwiek.
Zobacz także: On zniknął po pierwszej wspólnej nocy…
Próbowałam sobie przypomnieć, czy on kiedykolwiek powiedział coś na ten temat. Czy przynajmniej zasygnalizował ten wątek. Nie, NIGDY. Mogę mu opowiadać o zaręczynach znajomych, możemy chodzić na kolejne śluby i wesela, mogę się gapić na suknie ślubne, a on nic. Zupełnie go to nie interesuje. Gdyby przynajmniej raz stwierdził, że kiedyś przyjdzie na nas kolej, że ładnie bym w takiej kreacji wyglądała, albo coś w tym stylu...
Bardzo długo uważałam, że ten dzień wreszcie nastąpi. Jeśli się nie rozstaniemy, to prędzej czy później on padnie na kolana, albo zwyczajnie zapyta, czy chciałabym spędzić z nim resztę życia. Czekam na to od przynajmniej 3 lat, bo wcześniej w ogóle nie mogłam się tego spodziewać. Nadal wynajmujemy mieszkanie, nie rozmawiamy o dzieciach, a mimo wszystko jest nam ze sobą dobrze. A ja coraz bardziej czuję, że bez ślubu nic się już nie zmieni. Nie kupimy mieszkania, nie pojawią się dzieci.
W październiku skończę trzydzieści lat i co mi się w życiu udało? Znalazłam faceta, na którym zawsze mogę polegać – tu nie mam wątpliwości. Poza tym niczego nie jestem już pewna. Czy będę kiedyś mogła powiedzieć, że „jesteśmy na swoim”? Czy będę miała dzieci? Wpadka może się zdarzyć zawsze, ale ja jestem gotowa na świadome rodzicielstwo, już w małżeństwie. Czy do ślubu w ogóle kiedyś dojdzie?
Nie wiem jak to zostanie przez niektórych odebrane, ale ja naprawdę uważam, że nie ma na co czekać. Zwłaszcza na to, aż on się wreszcie zdecyduje i zrobi to, co powinien zrobić każdy dojrzały mężczyzna. W głębi duszy jest jeszcze trochę małym chłopcem. Z dziewczyną, poważnymi obowiązkami, ale praktycznie bez zobowiązań, które dotyczą NAS.
Małżeństwo nie jest dla mnie batem na niezdecydowanego faceta, który nie będzie mógł się tak szybko wyplątać ze związku. Może jestem staroświecka, ale to dla mnie nadal ważny symbol. Dlatego coraz poważniej myślę o tym, żeby się oświadczyć... Myślicie, że warto to zrobić?
Marta
Czy oświadczyć się swojemu partnerowi? Zagłosuj: