Zacznę może od tego, że mam 26 lat. Już teraz wiem, że do 30-tki chciałabym mieć męża i urodzić pierwsze dziecko. Czuję instynkt macierzyński i marzę o własnej rodzinie. Sama wychowałam się bez taty, dlatego własnym dzieciom chcę stworzyć pełną, bezpieczną rodzinę. Nie z kimkolwiek, tylko z właściwym człowiekiem.
Od półtora roku spotykam się z D. Mieszkamy razem od czterech miesięcy i uważam, że między nami układa się wspaniale. Kochamy się i szanujemy, ale niestety oboje mamy inne wizje co do przyszłości. Wyszło to podczas naszej ostatniej rozmowy, bo wcześniej jakoś nie poruszaliśmy tego tematu. Dla mnie chyba po prostu było jasne to, że jak między dwojgiem ludzi dobrze się układa i się kochają, to naturalnym kolejnym krokiem są ślub i zaręczyny. Okazało się jednak, że D. uważa inaczej.
Dla niego jest dobrze tak, jak jest i on nie chciałby niczego zmieniać. Tak jak ja pochodzi z rozbitej rodziny i raczej nie wierzy w to, że małżeństwo jest czymś danym raz na zawsze. Mówi, że papierek nie jest mu potrzebny do szczęścia.
Zobacz także: On zniknął po pierwszej wspólnej nocy…
Powiedziałam mu otwarcie, że ja nie zamierzam żyć na kocią łapę. Chcę mieć kiedyś męża, dzieci. Jeśli teraz nie jest na to gotowy, mogę zaczekać kolejny rok, czy dwa. Nie będę jednak czekać wiecznie.
Od czasu tej rozmowy jest między nami dziwnie. Mam wrażenie, że temat nie jest dokończony. On pewnie zastanawia się, czy byłby w stanie wziąć ślub, a ja się zastanawiam, czy on co do tego ślubu zmieni kiedyś zdanie.
Nie chcę postępować pochopnie i zrywać. Myślę, że musimy o tym jeszcze porozmawiać i wspólnie ustalić, co dalej. Chciałabym jednak wiedzieć, czy może wasi partnerzy początkowo też byli przeciwni zaręczynom i ślubowi, a potem jednak zmienili zdanie? Dziękuję za wszystkie opinie.
A.
Czy facet, który nie chce ślubu, może jeszcze zmienić zdanie? Zagłosuj: