Jesteśmy z mężem dwa lata po ślubie. Przed weselem spotykaliśmy się półtora roku, ale nigdy nie mieszkaliśmy razem. Dopiero po ślubie wynajęliśmy razem mieszkanie, a teraz odkładamy na własne. Nie będę oszukiwać, że od początku było między nami różowo. Musieliśmy się dotrzeć. Sporo się kłóciliśmy o podział obowiązków domowych, denerwowały nas wzajemne przyzwyczajenia i nawyki. Oczywiście nadal bardzo się kochamy, ale bywało trudno.
Zobacz także: On nie chce u mnie zostawać na noc…
To, co najbardziej mi w nim przeszkadzało po wspólnym zamieszkaniu i co przeszkadza mi w dalszym ciągu, to niestety jego chrapanie. Ja potrzebuję więcej czasu, żeby zasnąć, znaleźć dobrą pozycję dla ciała, wyciszyć się. Mąż przeciwnie. Przykłada głowę do poduszki i od razu zasypia. Jego chrapanie jest nie do zniesienia. Od dwóch lat tak naprawdę chodzę przez niego niewyspana. Budzę go w nocy, proszę, żeby przekręcił się na bok, ale to nic nie daje. Chwila ciszy i znów chrapanie. Jestem już tak tym wykończona, że nie chcę z nim spać w jednym pokoju. Kilka razy uciekałam w nocy do salonu, żeby nie słyszeć tego chrapania, ale mąż był o to potem zły. Tak naprawdę to chciałabym codziennie zasypiać sama w osobnym pokoju.
Mąż wybiera się do lekarza, ale mówi, że to raczej nic nie da, bo u niego w rodzinie wszyscy mężczyźni tak podobno chrapią, czyli jego ojciec i dziadek.
Wynieść się do salonu, mimo że mąż ma o to pretensje?
Ala
Czy Ala powinna wynieść się do salonu z powodu chrapania swojego męża? Zagłosuj: