Myślałam, że ten rozdział mam już dawno za sobą. Za chwilę minie rok od naszego rozstania. Co prawda nie znalazłam sobie nikogo nowego na stałe, ale pogodziłam się z tamtą stratą. Od kilku miesięcy ani razu o nim nie pomyślałam.
Wierzyłam, że z taką przewietrzoną głową uda mi się stworzyć fajny, trwały związek, a nawet wyjść za mąż. Wypadałoby wreszcie, bo za rok skończę 30 lat. No i nagle wszystko wróciło. Wystarczyła jedna krótka wiadomość, której w ogóle bym się nie spodziewała.
Odezwał się po tak długim czasie i jeszcze bezczelnie trzyma mnie w niepewności. Nie mam pojęcia, co ma na myśli. Tak do końca.
Nagle zrobił się z niego jakiś filozof, bo napisał: "Mówią, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Ale rzeka nigdy nie jest taka sama. Może warto sprawdzić?". Totalna grafomania, ale chyba wiadomo, o co mu chodzi.
Zobacz także: Czy dać synowi takie samo imię, jak nosi mój mąż?
Moja interpretacja jest taka: gdybyśmy do siebie teraz wrócili, to byłby zupełnie nowy związek. Innych, bo starszych i bardziej doświadczonych osób. A skoro cały czas o sobie myślimy, to powinniśmy być razem. Widocznie potrzebowaliśmy czasu, żeby to zrozumieć. Chyba, że nie ogarniam.
Ale ja o nim zupełnie nie myślałam do tego momentu. Już na pewno nie w takim sensie, bo wydawało mi się, że skreśliłam go na zawsze. Tak mi namieszał w głowie, że jeszcze nie odpisałam. Ani "odwal się", ani "wpadnij na kawę".
Po prostu jestem w kropce. Nie chciałam się schodzić i w sumie nadal uważam to za tragiczny pomysł. Najlepiej byłoby milczeć. Chyba, że według Was powinnam mu jednak jakoś odpowiedzieć?
Paula
Czy odpisać byłemu na SMS? Zagłosuj: